Nie ma chyba kierowcy, który nie narzekałby na katastrofalny stan ulic w polskich miastach. Teraz te opinie potwierdza raport Najwyższej Izby Kontroli. Wynika z niego, że najgorsza sytuacja jest w Warszawie, gdzie natychmiastowej naprawy wymaga ponad 70 proc. dróg. Jak jednak mówi rzecznik NIK Paweł Biedziak, mieszkańców stolicy pocieszyć może to, że tylko w Warszawie i Wrocławiu prowadzona jest stała kontrola dróg.
W stolicy naprawy wymaga aż 71 proc. nawierzchni dróg (569 km), w Krakowie - 60 proc., w Gdańsku - 53 proc., we Wrocławiu - 49 proc., a w Łodzi - 48 proc. Nieźle jest w Katowicach, gdzie trzeba załatać 16 proc. ulic.
Planowanie nie dla drogowców
Stan jezdni w polskich miastach jest fatalny, mimo że na ich utrzymanie - co podkreśla w swoim raporcie NIK – idzie dużo pieniędzy. Kontrolowane miasta - od początku 2006 r. do I półrocza 2008 r. - wydały 4.021 mln zł na modernizację, przebudowy i remonty dróg.
Dlaczego w takim razie jest aż tak źle? Zdaniem NIK, wszystko przez brak odpowiedniego planowania i koordynowania prac remontowych, które trwają za długo i są uciążliwe dla kierowców.
Zarządcy dróg nie mają pełnej wiedzy o ich stanie, bo nie przeprowadzają obowiązkowych kontroli stanu technicznego nawierzchni. Poza tym planują roboty drogowe doraźnie, w czasie nie dłuższym niż rok budżetowy.
Najczęściej nie koordynuje się też prac tak, by w jednym czasie odbywały się roboty wodociągowe, kanalizacyjne, cieplne, gazowe i energetyczne. Zarządcy dróg i gospodarze sieci miejskich nie informują się wzajemnie, co prowadzi do paradoksalnych sytuacji takich, jak zniszczenie tego, co już zostało zrobione.
Kosztowne remonty z poślizgiem
Kontrolerzy NIK przywołują przykład z Gdańska. Tam po 5 miesiącach od wyremontowania ulicy Mickiewicza i Hallera, rozpoczęto roboty sieci wodociągowej i kanalizacyjnej, niszcząc nowo położoną nawierzchnię.
Jaskrawym przykładem opóźnień w remontach drogowych jest ul. Puławska w Warszawie. Trzeba było zapłacić ponad 1 mln 428 tys. odszkodowania dla wykonawcy z powodu wydłużenia robót o 6 miesięcy. Zawinił brak uzgodnień z Tramwajami Warszawskimi.
Zdarzały się też sytuacje, w których rezygnowano z zaplanowanych prac z powodu groźby paraliżu komunikacyjnego. Było tak w Łodzi, gdzie wycofano się z przebudowy dwóch ulic, w związku z inną inwestycją.
Jak sprawdzili kontrolerzy NIK, ponad połowa sprawdzonych przez nich zarządców dróg złamała prawo (art. 62 ustawy Prawo Budowlane) nie przeprowadzając okresowych kontroli. W ten sposób pozbawiali się możliwości pozyskiwania wiedzy niezbędnej do koordynacji robót drogowych.
Źródło: tvn24.pl, Bild.de
Źródło zdjęcia głównego: TVN24