- Doskonale rozumiem pana Edmunda Klicha, który uważa, że badanie takich rzeczy powinno się odbywać w ciszy i spokoju - mówił w TVN24 były wiceszef wywiadu Piotr Niemczyk, komentując słowa krytyki szefa Komisji Badania Wypadków Lotniczych. Podkreślił jednak, że nie widzi powodu, by twierdzić, że są ograniczenia w dostępie do informacji ze śledztwa.
Rosjanie chyba nie są przyzwyczajeni, że wszystkie informacje dotyczące śledztw, dotyczące działalności różnych służb, dotyczące działalności prokuratury znajdują się na pierwszych stronach gazet i w czołówkach programów informacyjnych Piotr Niemczyk
Szef komisji mówił też, że w Rosji panował chaos, a od MON nie dostał nawet pieniędzy na tłumacza. ten ostatni zarzut Niemczyk skwitował jedynie mówiąc, że PKBWL jest instytucją niezależną, która jest związaną z Ministerstwem Infrastruktury, stąd niezrozumiałe są zarzuty pod adresem MON o braku pieniędzy na tłumacza.
Rosjanie tego nie rozumieją
- Rosjanie chyba nie są przyzwyczajeni, że wszystkie informacje dotyczące śledztw, dotyczące działalności różnych służb, dotyczące działalności prokuratury znajdują się na pierwszych stronach gazet i w czołówkach programów informacyjnych - zaznaczył dalej Niemczyk.
Według jego przypuszczeń, gdy Rosjanie się zorientowali, że tak się dzieje, to poprosili stronę polską, żeby ograniczyć przepływ informacji. - Nawet, jeżeli to nie ma znaczenia dla przebiegu śledztwa, podejrzewam, że ich to zbulwersowało - mówił Niemczyk. - Problem leży w procedurach - zaznaczył.
Mógł mieć poczucie chaosu
Jego zdaniem, duże zainteresowanie z jednej strony mediów, a z drugiej prokuratury i różnych służb, które w takich sytuacjach muszą podjąć swoje działania, mogło wpływać na poczucie chaosu. Zwykle PKBWL - zaznaczył Niemczyk - pracuje w bardziej spokojnych warunkach.
Ale w sytuacji tej katastrofy - jak ocenił - jest zbyt duża presja opinii publicznej, mediów i polityków, żeby mogła być ona badana w ciszy i spokoju, tak jak inne wypadki lotnicze.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24