- Prezes Amber Gold zostal słusznie oskarżony choć otwarte pozostaje pytanie czy nie za późno - mówił w "Faktach po Faktach" w TVN 24 Zbigniew Ćwiąkalski. Były minister sprawidliwości dodał, że na razie nie wiadomo czy uda się zaspokoić roszczenia klientów Amber Gold złotem, które ABW zabezpieczyła w mieszkania prezesa firmy. - Bo nie wiadomo, do kogo ono należy - dodał prawnik.
Były minister sprawiedliwości dodał, że brak wniosku o areszt dla Marcina P. nie jest niczym dziwnym. - Po pierwsze w tym momencie zagrożenie nie jest tak duże, po drugie nie ma obawy ukrywania się, a po trzecie nie ma obawy matactwa - mówił w TVN 24 Ćwiąkalski. Prawnik dodał, że tymczasowe aresztowanie jest "środkiem wyjątkowym, a nie regułą".
Brakuje zarzutu oszustwa
Marcin P. usłyszał dzisiaj sześć zarzutów, ale jak zwrócił uwagę były minister sprawiedliwości nie ma wśród nich zarzutu oszustwa. - Zarzut oszustwa dość trudno udowodnić dlatego, że sprawca musiał by mieć z góry zamiar doprowadzenie do niekorzystnego rozporządzenia mieniem tych pokrzywdzonych, którzy u niego ulokowali swoje pieniądze, a na razie tego nie udało się wykazać - powiedział "Faktach po Faktach" Ćwiąkalski. Dodał, że trzeba poczekać na analizę zatrzymanych przez ABW 500 segregatorów dokumentów firmy.
Do kogo należy złoto?
ABW w trakcie prowadzonego przeszukania mieszkania Marcina P. zabezpieczyła 57 kg złota. Były minister sprawiedliwości zwrócił uwagę, że na razie nie wiadomo, do kogo należy to złoto. - Czy to jest złoto spółki, czy to jest złoto osób fizycznych? Dopóki nie wyjaśni się tego, to nie można liczyć, że z tego złota uda się przynajmniej częściowo zaspokoić pokrzywdzonych przez Amber Gold - powiedział Ćwiąkalski.
"Ostrzeżenia były bagatelizowane"
Z kolei były prezes Warszawskiej Giełdy Papierów Wartościowych Wiesław Rozłucki dziwił się, że dopiero teraz podjęto działania wobec Amber Gold. - Ostrzeżenia Komisji Nadzoru Finansowego były bagatelizowane. Dotychczas nie rozumiem, jak można tłumaczyć brak dochodzenia prokuratorskiego tym, że nie zgłosili się poszkodowani. Przecież w każdej piramdzie finansowej poszkodowani pojawiają się na samym końcu - mówił Rozłucki. Zdaniem byłego prezesa giełdy same ogłoszenia firmy powinny już wzbudzić podejrzenie odpowiednich organów.
Autor: km/fac / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24