Prawidłowo powinno wyglądać to tak: nominacja, uścisk dłoni prezydenta i uroczyste zawieszenie na szyi łańcucha - symbolu sędziowskiej władzy. Ale wtorkowa ceremonia wręczenia nominacji sędziowskich, która odbyła się w Pałacu Prezydenckim, miała nietypowy przebieg. Okazało się, że sędziów jest za dużo... a właściwie łańcuchów za mało.
Obowiązek dostarczenia łańcuchów spoczywa na Ministerstwie Sprawiedliwości. Ale urzędnicy nie przewidzieli, że z racji skrócenia asesury nominacje otrzyma większa liczba sędziów niż kiedyś. No i stało się - dla części ze 199 świeżo upieczonych sędziów łańcuchów zabrakło.
3260 nominacji prezydenta
Lech Kaczyński wręczając nominacje podkreślił, że była to 32 ceremonia wręczenia nominacji sędziowskich od objęcia przez niego urzędu. Do tej pory prezydent wręczył 3260 nominacji.
Wtorkowe były ostatnimi przed wejściem w życie wyroku Trybunału Konstytucyjnego z października 2007 r. Uznał on wtedy, że pełnienie funkcji sędziów przez asesorów jest niezgodne z konstytucją, bo nie mają oni sędziowskiej gwarancji niezależności (powołuje ich minister, od którego zależy potem ich dalsza kariera. To minister bowiem decyduje, czy przedłożyć ich kandydatury na sędziów).
Co się odwlecze...
Przewodniczący Krajowej Rady Sądownictwa Stanisław Dąbrowski wyraził żal z powodu zamieszania podczas uroczystości, ale uspokajał, że wszyscy sędziowie swoje łańcuchy dostaną.
Warunek jest jeden: ministerstwo sprawiedliwości musi dostarczyć zaległe łańcuchy. Wtedy przewodniczący zaprosi sędziów do siebie i tam wręczy im insygnia władzy sędziowskiej.
Być może nie byłoby to konieczne, gdyby nie fakt, że z nowymi przepisami, w miejsce uchylonych przez TK, zdążono niemal na ostatnią chwilę. Uchwaloną w listopadzie zeszłego roku ustawę o Krajowej Szkole Sądownictwa i Prokuratury zawetował Lech Kaczyński. Weto Sejm odrzucił w styczniu.
Przez dłuższy czas trwały dyskusje nad rozwiązaniem problemu - Krajowa Rada Sądownictwa chciała utworzenia kolejnego, najniższego szczebla sędziów zwanych grodzkimi. Prezydent Lech Kaczyński był za "sędziami na próbę", których powoływałby najpierw na czas określony, a po kilkuletnim okresie i weryfikacji w KRS, dawałby "bezterminową" nominację. Ostatecznie prezydent dał się przekonać do odstąpienia od tego pomysłu.
Źródło: IAR
Źródło zdjęcia głównego: TVN24