Przewodniczący "Solidarności" Janusz Śniadek oskarża rząd o to, że nie potrafi zapewnić obywatelom bezpieczeństwa - także tego gospodarczego. - Złudna idea taniego państwa zbiera swoje żniwo. Państwo nie jest w stanie zapewnić bezpieczeństwa swoim obywatelom i elitom z prezydentem na czele - powiedział podczas obchodów 30-lecia Solidarności. Dodał, że "S" nie da sobie zamknąć ust mimo oskarżeń o upolitycznienie związku.
Śniadek wystąpił po przemówieniach prezydenta, premiera, Jerzego Buzka, Jarosława Kaczyńskiego i Henryki Krzywonos. Atmosfera na sali była już wtedy bardzo gorąca.
- Solidarność nie dała się sprowokować 30 lat temu, nie dala się sprowokować i dzisiaj. I za to wam dziękuję – rozpoczął Śniadek.
Przypomniał przyjaciół „S” - Lecha Kaczyńskiego, Annę Walentynowicz, Macieja Płużyńskiego, Janusza Kurtykę, którzy zginęli w katastrofie prezydenckiego TU-154. - Spotkaliśmy się też i po to, by oddać im hołd. Pozostaniecie w naszej pamięci i sercach, Solidarność nie zapomni – powiedział. Na te słowa cała sala wstała.
"Jest jedna Solidarność"
Jak mówił Śniadek, urodziny „S” to święto wszystkich, którzy się zrzeszyli, znosili terror stanu wojennego, a potem wspólnie wychodzili z epoki komunizmu. - Chylimy czoła przed tymi, którzy pozostali wiernymi Solidarności do dzisiaj. Jest jedna Solidarność – podkreślił. Sala zaczęła skandować „Solidarność”. Wszyscy ponownie wstali.
- Spełniły się sny o wolności, za którą pokolenia przelewały krew. Żyjemy w wolnej Polsce, która jest w NATO i UE. I tylko od nas zależy, jaki użytek robimy z tej wolności – zaznaczył.
"Złudna idea taniego państwa zbiera swoje żniwo"
Według niego, polska gospodarka staje się coraz silniejsza, przepaść w stosunku do innych krajów maleje. - Ale czemu nie ma w nas radości, satysfakcji i dumy? Czy możemy powiedzieć, ze zrobiliśmy wszystko, żeby Polska była dla wszystkich, a nie tylko dla tych, którym się powiodło? – pytał.
Jego zdaniem, nasza rzeczywistość to kłótnie i podziały. - Złudna idea taniego państwa zbiera swoje żniwo. Polacy nie cenią swojego państwa, nie ufają żadnej władzy. Tanie państwo okazało się drogie, nie jest w stanie zapewnić bezpieczeństwa swoim obywatelom i elitom z prezydentem na czele – powiedział Śniadek.
Według niego, trzeba przyjąć punkt widzenia biednych i cierpiących.
"Martwe dźwigi nie będą Statuą Wolności"
Apelował też, by spełnić postulaty sprzed 30 lat – godziwej pracy i płacy. Jak dodał, Polska jest europejskim rekordzistą w rozwarstwieniu płac. -Bijemy niechlubne rekordy. Martwe dźwigi nie staną się polską Statuą Wolności, panie prezydencie. Panie premierze, proszę pamiętać, że gospodarka to portfele zwykłych ludzi. Nie będzie wzrostu gospodarczego bez dobrych miejsc pracy. Jesteśmy dumni z odzyskanej wolności, ale Polska solidarna to ciągle tylko nasze marzenie. Bez wzajemnego zaufania i zaufania do instytucji publicznych nie zbudujemy silnego państwa. Dialog trzeba prowadzić, a nie o nim mówić – grzmiał Śniadek. Co chwilę nagradzany był brawami.
"Nie damy sobie zamknąć ust"
Zaznaczył też, że trzeba wzmacniać, a nie niszczyć związki zawodowe, mimo że stały się one dla rządzących „niewygodne”. - Część elit prowadzi antyzwiązkową krucjatę, padają zarzuty o upolitycznienie. Tymi oskarżeniami nie damy sobie zamknąć ust! – krzyknął. – Tylko zorganizowani możemy stawić czoła czoła piętrzącym się prześladowaniom. NSZZ Solidarność nie da się odesłać do muzeum, trzymamy mocno swoje sztandary! – zakończył.
Na koniec sala zaczęła skanować „Solidarność”. Wszyscy oprócz premiera Tuska, minister Jolanty Fedak i Bronisława Komorowskiego wstali.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24