Do soboty ministrowie rządu Donalda Tuska mają znaleźć 17 mld zł oszczędności w tegorocznym budżecie. Byli premierzy wątpią, czy to się uda. - Na to potrzeba czasu - ocenił w TVN24 Jan Krzysztof Bielecki. - Próby załatania dziury w budżecie są spóźnione - podkreślał z kolei w radiowej "Trójce" Józef Oleksy.
Gorączkowe szukanie 17 mld zł oszczędności wynika z tego, że przychody w tegorocznym budżecie będą znacznie niższe od zaplanowanych. We wtorek szef rządu nakazał swoim ministrom dokonań ostrych cięć w podległych im resortach.
Mają na to czas do soboty. Czy uda się to przeprowadzić tak szybko, wątpi były premier Jan Krzysztof Bielecki.
– To bardzo trudne. Należy na to spokojnie spojrzeć, dlatego potrzeba (na cięcia – red.) więcej niż kilka dni – ocenił.
"Po co rząd mówił, że Polska jest finansową oazą"
Jego zdaniem, niektórych z rządu korci, żeby sfinansować deficyt budżetowy z zewnątrz, a nie z oszczędności. – Albo sfinansujemy to z pieniędzy krajowych i wtedy będzie mniej pieniędzy dla przedsiębiorców, albo rząd pójdzie do zagranicznego lichwiarza. Przy czym należy pamiętać, że wartość ubezpieczenia naszego długu wzrosła w ciągu ostatnich dwóch, trzech miesięcy pięciokrotnie – powiedział Bielecki.
Z kolei były premier Józef Oleksy uważa, że próby załatania dziury budżetowej przez rząd są spóźnione. - Decyzje powinny być podjęte trzy miesiące temu - ocenił.
Jego zdaniem w obecnej sytuacji nie da się uniknąć zwiększenia deficytu budżetowego, a rząd powinien pokazać społeczeństwu, w jakich sektorach można się spodziewać drastycznych cięć i kryzysu.
Wcześniej bowiem - jak podkreślił były premier - rząd niepotrzebnie zapewniał, że Polska jest finansową oazą spokoju.
Źródło: TVN24, IAR
Źródło zdjęcia głównego: TVN24