- Nie chcemy niszczyć legendy Wałęsy. My tylko uzupełniamy jego biografię - mówił w TVN24 Sławomir Cenckiewicz, współautor głośnej publikacji o byłym prezydencie. - Ta książka w kilku miejscach jest mocno zmanipulowana - ripostował dziennikarz Paweł Wroński.
- Naszą intencją nie była walka z legendą "Solidarności" - zapewnił historyk i wyjaśnił: - Traktuję "Solidarność" jako ruch narodowo-wyzwoleńczy, który doprowadził do upadku komunizmu. Nawet jeśli Wałęsa stał na czele tego zrywu, to nie znaczy, że nie można badać jego przeszłości - argumentował Cenckiewicz.
Spór o znaczek IPN-u
- Ma pan rację - przytaknął dziennikarz "Gazety Wyborczej" Paweł Wroński, ale od razu zastrzegł: - Wasza książka jest w wielu miejscach zmanipulowana. Jako przykład dziennikarz wymienił wątek wyborów prezydenckich z 1992 roku, opisany w publikacji IPN-u. - Sugerujecie, że dokumenty o Wałęsie były w czarnej teczce Stana Tymińskiego, że wypłynęły z MSW, a na końcu pada stwierdzenie, że tej sprawy nie da się zweryfikować naukowo. Panowie! To jest już publicystyka, a nie naukowe opracowanie. I macie do tego prawo, ale nie ze znaczkiem IPN-u - komentował Wroński. Wytknął też, że historycy nawet słowem nie zająknęli się o procesie lustracyjnym Wałęsy.
"Nie retuszujemy - dodajemy"
Cenckiewicz spokojnie odpierał jego zarzuty. - Fakt, że dokumenty wyciekły z MSW, potwierdził mi Andrzej Milaczanowski (szef UOP na początku lat 90. - red.). Naszym celem nie było retuszowanie obrazu Wałęsy. My tylko uzupełniliśmy jego biografię o te historie, które są w naszej książce. - Czyli, że waszym zdaniem legendarny przywódca "Solidarności" był agentem bezpieki? - dopytywał Bogdan Rymanowski. - Że był traktowany przez SB jako tajny współpracownik "Bolek". I że dokumenty na ten temat zniknęły, gdy Wałęsa był prezydentem - odpowiedział Cenckiewicz.
Trzeci autor książki?
Goście "Magazynu 24 Godziny" spierali się także o naukowy warsztat. - Trzecim, cichym autorem książki o Wałęsie jest były szef ABW Bogdan Święczkowski - stwierdził Wroński. To właśnie od Święczkowskiego historycy dostali część dokumentów do analizy. - Czy jest pan pewien, że otrzymaliście kompletny zestaw źródeł? Czy propisowski szef ABW nie chciał was przypadkiem wykorzystać? - pytał Cenckiewicza dziennikarz "Gazety Wyborczej".
- Badacz nigdy nie ma pewności, że dostał wszystkie dokumenty - ripostował historyk. Wyjaśnił, że materiały otrzymał w oparciu o art. 27 ustawy o IPN (prezes Instytutu może wystąpić do wszystkich organów państwowych z prośbą o udostępnienie akt na temat działalności komunistycznego aparatu bezpieczeństwa - red.). - Równie dobrze można powiedzieć, że współautorem książki jest SB, a nawet sam Wałęsa - ocenił Cenckiewicz.
Źródło: tvn24