Łeba, niczym Hollywood, będzie miała specjalną Aleję, ozdobioną odlewami dłoni. Nie będą to jednak dłonie gwiazd i celebrytów, a wszystkich prezydentów po 1989 roku. Sprzeciw budzi obecność w Alei Prezydentów odcisku dłoni generała Jaruzelskiego.
Od sierpnia w Alei Prezydentów w Łebie będzie można przymierzyć swą dłoń do metalowych odlewów dłoni prezydenckich głów państw pięciu ostatnich kadencji. Na honorowym miejscu będzie dłoń generała Jaruzelskiego. To decyzja, która budzi najwięcej kontrowersji.
Zwolennikiem pomysłu okazał się być Bronisław Komorowski, który pod koniec maja sam odcisnął w Łebie swoją dłoń, a w sierpniu Aleję osobiście otworzy. - To tylko zabawa - przekonują współpracownicy prezydenta.
Innego zdania jest jednak opozycja, która nie chce łączyć komunizmu z wolnością. - Czekam, aż prezydent wpadnie na pomysł, by choć symbolicznie swój odcisk miał tam również Bolesław Bierut - mówi Zbigniew Girzyński z Prawa i Sprawiedliwości.
"Prezydenci to nie celebryci"
Odlew prezydenckich dłoni zostanie wmurowany w ścianę ratusza w Łebie. Według pracownika Urzędu Miasta, Marka Legały, nie jest to odpowiednie miejsce dla odcisku dłoni generała Jaruzelskiego. Dlaczego? - Bo to przestrzeń publiczna, która ma przekaz społeczno-patriotyczny - stwierdza.
Politycy Platformy Obywatelskiej też sprawy nie pochwalają. Kwestionują też sam pomysł głównej atrakcji Alei Prezydenckiej. - Prezydenci nie powinni być traktowani jak celebryci i gwiazdy Hollywood. To jakiś przejaw infantylizmu - mówi Jarosław Gowin.
Co na to turyści? Jedni są przeciwni "promocji Jaruzelskim", inni sądzą, że atrakcja przyciągnie zwiedzających do miasta. Na to liczy burmistrz Łeby.
kk, jk/tr
Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN