Krzysztof Wyszkowski zapowiada, że nie przeprosi Lecha Wałęsy. W marcu sąd w Gdańsku prawomocnym wyrokiem nakazał mu przeproszenie byłego przywódcy "Solidarności" za nazwanie go współpracownikiem SB o pseudonimie "Bolek". - Nie mogę kłamać - tłumaczył były działacz Wolnych Związków Zawodowych.
Wyrok zapadł 24 marca tego roku w Sądzie Apelacyjnym w Gdańsku. Wyszkowski ma przeprosić byłego prezydenta za wypowiedź z 16 listopada 2005 roku, kiedy stwierdził w telewizji, że Wałęsa był w latach 70 współpracownikiem Służby Bezpieczeństwa o pseudonimie "Bolek". W tym samym dniu były prezydent otrzymał od Instytutu Pamięci Narodowej status pokrzywdzonego i zapowiedział wówczas, że będzie od tego momentu pozywał do sądu osoby, które nadal będą twierdzić, iż był agentem służb specjalnych PRL.
"To oświadczenie stanowiło nieprawdę i naruszało godność osobistą i dobre imię Lecha Wałęsy, wobec czego ja Krzysztof Wyszkowski odwołuję je w całości i przepraszam Lecha Wałęsę za naruszenie jego dóbr osobistych" - takiej treści przeprosiny ma opublikować Wyszkowski w lokalnej "Panoramie" TVP2 oraz "Faktach" TVN.
"Dowolną kazuistyką, czy dialektyką prawną" sądu
W poniedziałek były działacz WZZ napisał w oświadczeniu, że "sąd - wykonując prawo - może rozmaite rzeczy". "Moim zdaniem nie może jednak niczego włożyć w moje usta. Może orzec o obowiązku przeprosin i rozmaite inne postanowienia może. Ale nie może mnie zmusić, czy nakłaniać, do złożenia konkretnie sformułowanego oświadczenia, jeżeli miałbym głosić nieprawdę, zaświadczać coś, o czym nie jestem przekonany, albo - czego zupełnie nie rozumiem. Sąd zapewne lepiej ode mnie wie, że takie oświadczenie woli nie ma żadnej mocy prawnej - jako złożone pod przymusem lub w niewiedzy" - wyjaśnia Wyszkowski.
W oświadczeniu pyta także retorycznie, czy gdyby sąd "dowolną kazuistyką, czy dialektyką prawną" miał go zmusić do głoszenia, że "PRL była jednym z wydań niepodległego państwa polskiego albo KPZR wzorową partią demokratyczną świecącą Europie czy światu przykładem", to czy też miałby w takim przypadku "usłuchać wezwania do wygłoszenia takiego dictum, jako własnego przekonania".
Jak podkreśla, postanowienie sądu jest obrazą prawa i "urąga wszystkiemu naraz: prawdzie, zdrowemu rozsądkowi, świadectwu źródeł i faktów, wolności słowa i przekonań, podmiotowości skazanego, który miałby głosić zdania, o których najlepiej wie, że urągają prawdzie."
Poprosi o kasację
Wyszkowski dodaje, że wykonanie wyroku sądu poprzez publikację przeprosin w dwóch telewizjach to wydatek rzędu "setek tysięcy złotych". "To przekracza oczywiście moje możliwości finansowe i sąd wydając wyrok miał tego świadomość. Ale to, że mnie nie stać na takie ogłoszenia, to akurat jest drugorzędną sprawą" - zastrzega.
Dodaje jednocześnie, że jeśli Wałęsa zdecydowałby się na publikację przeprosin na własny koszt, a potem chciał ściągnąć tę kwotę przez komornika (do czego wygrana strona ma prawo), to on wystąpi na drogę sądową.
Wyszkowski poinformował też, że w tym tygodniu złoży w Sądzie Najwyższym prośbę o rozpatrzenie kasacji wyroku gdańskiego sądu.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24