Grzegorz Napieralski bierze wszystko. Przewodniczący Sojuszu Lewicy Demokratycznej został także szefem poselskiego klubu Lewicy. - Liczymy na ponad 20-procentowe poparcie w przyszłorocznych wyborach - w programie "24 godziny" zapowiedział nowowybrany szef klubu.
Napieralski został wybrany podczas specjalnego posiedzenia klubu Lewicy. Po zwycięstwie zapewnił, że w klubie panuje pełna demokracja i chce efektywnie współpracować ze swoim kontrkandydatem. Był nim Wacław Martyniuk. Dostał 14 głosów. Napieralski 24.
Napieralski pytany, czy nie uważa, że szefowanie partii wymaga tyle pracy, iż może mu zabraknąć czasu na klub odparł, że obecnie, kiedy SLD jest w opozycji, należy wzmożyć prace nie tylko w partii, ale i w klubie. - Szef partii opozycyjnej powinien być szefem klubu, aby to zarządzanie było sprawniejsze - podkreślił.
"Liczymy na ponad 20 proc."
Zdanie to powtórzył w programie "24 godziny" i dodał, że teraz chce się skupić na przygotowaniu do przyszłorocznych wyborów. - Czekają nas dwa sprawdziany wyborcze - wybory samorządowe i prezydenckie - powiedział Napieralski. - Musimy skupić się na wybraniu jak najlepszego kandydata, bądź kandydatki - mówił szef SLD.
Zaznaczył też, że "kilkunastoprocentowe poparcie z eurowyborów jest dobre, ale dla Sojuszu niewystarczające". - Liczymy na ponad 20-procentowe poparcie - optymistycznie powiedział Napieralski.
Chciał go "odciążyć"
Martyniuk pytany, dlaczego ubiegał się o stanowisko szefa klubu, odparł, że chciał "odciążyć Napieralskiego od tego co nazywa się klubem".
Podkreślił, że obecnie SLD wymaga dużej pracy. - Chciałem go wspomagać w klubie, jemu zostawić partię. Uważałem, że partia dzisiaj wymaga ogromnej pracy, bo przed nami wybory samorządowe, prezydenckie, parlamentarne i w ten sposób chciałem wspomóc - powiedział. Dodał, że dalej wspólnie będą pracować dla dobra SLD i klubu.
W wyborach nie wystartował - również wymieniany wcześniej w kuluarach - Ryszard Kalisz.
Były szef do Brukseli
Specjalne posiedzenie zostało zwołane, bo dotychczasowy szef klubu poselskiego Wojciech Olejniczak zdobył mandat do Parlamentu Europejskiego i będzie teraz reprezentował Polskę w Brukseli.
Olejniczak przeciwny
Sam Wojciech Olejniczak był zdania, że funkcje przewodniczącego klubu i szefa partii powinny być rozdzielone. - Dobrze by było, aby w tym trudnym dla lewicy czasie klub był zarządzany w jakimś stopniu niezależnie od bieżących potyczek - mówił przed kilkoma dniami dotychczasowy szef klubu. I wieszczył niebezpieczeństwa czyhające na nowego szefa partii i klubu. - Dla dobra partii, dla dobra lewicy wskazane jest, żeby Napieralski nie pełnił dwóch funkcji jednocześnie - mówił Olejniczak i dodawał: - To będzie ze szkodą dla niego i ze szkodą dla formacji.
Po głosowaniu dotychczasowych klubowych kolegów zaznaczył, że stanowiska nie zmienia. Zaznaczył tylko, że "teraz wszystko w rękach Napieralskiego".
"Tylko on ma rekomendację"
Innego zdania byli zwolennicy Napieralskiego. Zwracali uwagę, że w lutym Rada Krajowa zaopiniowała nowy regulamin klubu Lewicy, w którym napisano, że kandydat na przewodniczącego musi mieć rekomendację zarządu partii. Taką rekomendację - według anonimowych polityków SLD - ma tylko Napieralski. Jeszcze w ubiegłym roku sam szef partii poprosił zarząd o taką rekomendację i ją uzyskał.
Niektórzy członkowie SLD zwracali jednak uwagę, że zmiany w regulaminie nie zostały przyjęte przez klub, więc - według nich - nie obowiązują.
W ubiegłym roku, gdy Napieralski próbował odsunąć Olejniczaka z funkcji szefa klubu i przejąć tę funkcję, przegrał z nim jednym głosem
ŁUD/tr
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 / PAP/Radek Pietruszka