Nie cichnie zamieszanie wokół blogerki Kataryny, o której od kilku dni na pierwszych stronach pisze "Dziennik". Tym razem "List Otwarty" do "obrońców Kataryny" wystosował redaktor naczelny gazety Robert Krasowski. Nie szczędzi internautom ostrych słów. "Pocałujcie mnie w dupę... - tak powinien się zaczynać list do Was, gdybym się chciał trzymać Waszej konwencji" - pisze.
List jest odpowiedzią na komentarze internautów pojawiające się pod artykułami "Dziennika" o blogerce Katarynie. Największą burzę wywołał tekst Cezarego Michalskiego "Utracona cześć Kataryny", w której autor zarzucił blogerce hipokryzję.
Nie bez echa pozostał również tekst "Dlaczego Kataryna boi się ujawnić", którego autorzy zapewniając o nieujawnianiu tożsamości blogerki podali dane, dzięki którym internautom udało się ją zidentyfikować. Ostra krytyka posypała się na gazetę nie tylko ze strony internautów, ale także innych mediów.
Mający coś do powiedzenia forumowicze są w mniejszości, dominują natomiast frustraci. Małe ludziki z Gogola czy Dostojewskiego, którzy wylewają żółć na cały świat. Nienawidzicie wszystkich za wszystko. Nie wchodzicie na fora, by dyskutować, ale aby każdego, kto się nawinie, wdeptać w ziemię. Piotr Krasowski w "Liście Otwartym do obrońców Kataryny"
Jeśli chodzi o pana rozkapryszoną i rozhisteryzowaną odpowiedź, to komentarze jakie pan otrzymał były jak najbardziej słuszne. Skoro nie widzi pan niestosowności tej politycznej nagonki którą prowadzicie, to na nic poza wyzwiskami nie zasługujecie. Stefan Beton, komentarz pod tekstem Krasowskiego
Brawo! Nareszcie ktoś mówi prawdę o trollach, którzy są znakiem firmowym polskiego internetu. Komentarz AK47
"Zero myśli, zero finezji, zero dowcipu"
- Widzę, co się dzieje pod artykułami - i Dziennika, i Wyborczej, czy Onetu. Mający coś do powiedzenia forumowicze są w mniejszości, dominują natomiast frustraci. Małe ludziki z Gogola czy Dostojewskiego, którzy wylewają żółć na cały świat. Nienawidzicie wszystkich za wszystko. Nie wchodzicie na fora, by dyskutować, ale aby każdego, kto się nawinie, wdeptać w ziemię - pisze Krasowski. Wytyka internautom, że ich wpisy są "debilne". - Zero myśli, zero finezji, zero dowcipu - uważa.
"Tylko się mądrzycie"
Zarzuca też internautom, że chowają się pod pancerzem anonimowości, chociaż, jak przyznaje, jest za anonimowością w sieci. - Jesteście jak Lucuś z opowiadania Mrożka, który codziennie wracał do domu i czuł się bohaterem, bo na drzwiach kibla wypisywał buntownicze hasła - pisze. - Internet jest więc siłą, która może patrzeć władzy na ręce. Ale Wy władzy na ręce nie patrzycie. Nie próbujecie ustalać faktów, szukać dowodów, dociskać. Wy się tylko mądrzycie - dodaje.
"Mieliśmy prawo ujawnić Katarynę"
Krasowski porusza też sprawę ujawnienia danych Kataryny. Jego zdaniem, "Dziennik" nie chciał "wystawić blogerki władzy". Ale że miał prawo ją ujawnić. - (...) Nie zrobiliśmy tego tylko dlatego, że nie chcieliśmy wystąpić w roli sojuszników władzy. Ale jeśli zechcemy, każdego możemy ujawnić. Jesteśmy dziennikarzami, a nie pluszowymi misiami, jak Wy - twierdzi.
Na koniec przeprasza większość internautów za swój list i wyjaśnia, że skierowany jest on tylko "do tej wąskiej i hałaśliwej grupy, która samozwańczo nadała ton polskiej sieci".
Internauci: nuda i histeria
Niektórzy internauci nie pozostawiają jednak na naczelnym "Dziennika" suchej nitki. "Początek nawet niezły, ale potem nuda. Wie Pan co? O wielkim najezdniku Polski królu szwedzkim Karolu Gustawie mawiano, że nie lekceważył nikogo, bo był na to za wielki. To taka anegdotka historyczna. Chyba Pan przesadził" - napisał absinth3.
Internauta Stefan Beton dodaje: "Jeśli chodzi o pana rozkapryszoną i rozhisteryzowaną odpowiedź, to komentarze jakie pan otrzymał były jak najbardziej słuszne. Skoro nie widzi pan niestosowności tej politycznej nagonki którą prowadzicie, to na nic poza wyzwiskami nie zasługujecie. Gwałt niech gwałtem się odciska/ Rzekła d**pa do mrowiska".
"Nareszcie ktoś mówi prawdę"
Są jednak i głosy popierające tezy "Listu Otwartego". "Brawo! Nareszcie ktoś mówi prawdę o trollach, którzy są znakiem firmowym polskiego internetu. Proponuję kiedyś pociągnąć temat by ujawnić jak to zjawisko jest inspirowane przez największe polskie portale internetowe. Strony te płacą tym najbardziej kontrowersyjnym, podżegającym innych do ostrych dyskusji bo duża liczba kontrowersyjnych komentarzy zwiększa liczbę odsłon strony a co za tym idzie atrakcyjność dla reklamodawców portalu. A wracając do Kataryny - prowadząc swój blog ustawiła się w roli osoby publicznej i jak najbardziej dziennikarze mieli prawo napisać kim jest naprawdę. Jak widać stchórzyła gdy miała odsłonić przyłbicę. Słuchawką rzucają tylko małe dzieci przyłapywane na kłamstwie. Nie będę płakał po Katarynie!" - napisał AK47.
Mamon66 dodaje: "(...) Szanowny pan redaktor wydał trafną diagnozę. Wpisy na różnych forach doprowadzają do śmiechu i płaczu. (...) Przeraża mnie czasami anonimowość w sieci (...) Anonimowość daje wolność, ale nie powinna zwalniać z odpowiedzialności".
Źródło: Dziennik
Źródło zdjęcia głównego: TVN24.pl