Rzecznik Praw Obywatelskich wystosował pismo do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji, w którym zapytał, czy resort polecił policji legitymowanie obywateli zadających pytania na otwartych spotkaniach z władzami. "Takie przypadki nie miały miejsca" - odpowiedział wiceminister Jarosław Zieliński.
Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar zapytał MSWiA, czy ministerstwo poleciło policji legitymowanie obywateli próbujących zadawać pytania podczas otwartych spotkań z przedstawicielami władz. Wcześniej RPO wystąpił do lokalnych komendantów policji o wyjaśnienie podstaw prawnych takich interwencji po spotkaniach z marszałkiem Sejmu Markiem Kuchcińskim i posłem PiS Stanisławem Piotrowiczem.
Jak poinformowano na stronie RPO, o legitymowaniu osób zadających niewygodne pytania przedstawicielom władz na publicznych spotkaniach "ludzie alarmowali wiosną".
"Uważali, że zachowania policjantów są skutkiem odgórnych zaleceń. 13 czerwca RPO zapytał o to Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji. Teraz dostał odpowiedź od wiceministra Jarosława Zielińskiego" - poinformował Rzecznik Praw Obywatelskich.
Wiceminister zaprzecza doniesieniom
Z pisma przesłanego do RPO wynika, że Komenda Główna Policji nie kierowała do swych jednostek poleceń, wytycznych i instrukcji postępowania nakazujących policjantom legitymowanie uczestników spotkań z politykami PiS. "Takie przypadki nie miały miejsca" - zapewniał w piśmie do RPO Zieliński.
Jednocześnie poinformował, że na spotkaniach jest miejsce dla wszystkich opcji politycznych, "jednak sam fakt prezentowania innej opinii nie może prowadzić do podejmowania przez te osoby prób zakłócania spotkania" - argumentował Zieliński.
Wiceminister zaznaczył jednocześnie, że policja musi reagować na zachowania niezgodne z prawem - również na podstawie artykułu 51 paragraf 1 kodeksu wykroczeń, który mówi, że "kto krzykiem, hałasem, alarmem lub innym wybrykiem zakłóca spokój, porządek publiczny, spoczynek nocny albo wywołuje zgorszenie w miejscu publicznym podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny".
Napisał też, że "legitymowanie nie oznacza obligatoryjnego wszczynania przez policję postępowań karnych i mandatowych".
Odpowiadał też w Sejmie
Podobne pytanie, jak od Rzecznika Praw Obywatelskich, wiceminister Zieliński dostał w Sejmie na początku czerwca, niedługo po spotkaniach, na których policja legitymowała uczestników.
- Czy prawdą jest, że minister spraw wewnętrznych i administracji wydał policji wytyczne dotyczące spisywania personaliów osób, które zadają niewygodne pytania posłom i ministrom PiS? Czy prawdą jest, że Komenda Główna Policji przekazała komendom wojewódzkim wytyczne w sprawie ochrony posłów i ministrów PiS przed niewygodnymi pytaniami obywateli? - pytał poseł Nowoczesnej Mirosław Suchoń.
Odpowiedź wiceministra nie różniła się wiele od tej udzielonej RPO. Jarosław Zieliński wskazywał wówczas, że "legitymowanie osób samo w sobie nie jest żadną karą" i "nie oznacza obligatoryjnego wszczynania postępowań karnych czy mandatowych".
Wiceszef MSWiA przytoczył również ten sam artykuł kodeksu wykroczeń i mówił, że "każde pytanie można zadać, ale nie wolno łamać przepisów prawa".
Stwierdził też wtedy, że zakłócanie spotkań z politykami partii rządzącej jest "zaplanowane i zorganizowane" i dodał, że "istnieje grupa zakłócaczy spotkań, którzy pojawiają się cyklicznie na wielu spotkaniach".
Autor: ads//now / Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: tvn24