- We wtorek upublicznione zostały nagrania rozmów kontrolerów jedynie z jednego kanału - poinformował szef MSWiA Jerzy Miller, który przewodniczy pracom polskiej komisji wyjaśniającej okoliczności katastrofy smoleńskiej. Jak dodał polscy eksperci zgrywali je "metodą chałupniczą" z magnetofonów szpulowych na laptopy, ponieważ Rosjanie nie pozwolili zrobić tego w laboratorium.
- Nagranie nie należy do łatwo rozpoznawalnych, bo było nagranie wykonane metodą chałupniczą w Smoleńsku między 17-20 kwietnia. Gdybyśmy mieli nagranie laboratoryjne, to prawdopodonie moglibyśmy być już dalej, ale nie dostaliśmy zgody na ponowne nagranie w lepszych warunkach tego zapisu - opowiadał szef MSWiA. Wyjaśnił, że eksperci zdobyli te nagrania przegrywając je osobiście, na własne laptopy z zapisu źródłowego. Jak dodał Polska komisja upubliczniła nagrania rozmów tylko z jednego kanału.
Gen. Mirosław Grochowski powiedział, że ten sam zapis otrzymali eksperci z MAK.
Dojść do wspólnej prawdy
Miller nie chciał też odpowiedzieć wprost na pytanie dziennikarzy, czy z zaprezentowanych nagrań wynika, że na rosyjskich kontrolerów wywierano presję. - Zapraszamy państwa do wspólnej dyskusji po opublikowaniu naszego raportu końcowego - powiedział.
Pytany, czy gotowe jest już polskie stanowisko do raportu końcowego MAK, minister dodał, że jeśli chodzi o stronę rosyjską, Polska zawsze jest otwarta "na kontynuowanie pracy, wspólnej". - To nie jest odkrywanie rosyjskiej prawdy, polskiej prawdy, tylko wszystkich okoliczności katastrofy polskiego samolotu, który próbował wylądować na rosyjskim lotnisku - dodał.
Odpowiadając na pytanie, czy więcej było błędów polskich czy rosyjskich, Miller podkreślił, że w pracy komisji chodzi o zbadanie katastrofy tak, aby ustrzec się przed błędami na przyszłość.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24