Podczas dzisiejszej debaty w Sejmie na temat tego, co rząd zrobi w związku z kryzysem finansowym, nie zabrakło gorących wystąpień posłów opozycji i oskarżeń. Z sejmowej mównicy Marek Suski (PiS) zarzucił wiceministrowi skarbu Janowi Buremu z PSL, że z publicznych pieniędzy wydał ponad 15 tys. zł na kolację zakrapianą alkoholem. Na odpowiedź Burego nie trzeba było długo czekać. W wydanym oświadczeniu zapowiedział, że przeciwko Suskiemu złoży pozew do sądu, sprawę skieruje także do Komisji Etyki Poselskiej. Poseł PiS mówi, że ma na wszystko dokumenty.
15 tys. 700 zł. To rachunek za kolację w ekskluzywnym hotelu. Minister Bury po prostu chlał w hotelu za publiczne pieniądze Marek Suski
"Ja, jak już piję, to za swoje"
- Pan minister Rostowski prosił dziś, żebyśmy my - opozycja dali konkretne pomysły na oszczędności. Więc ja apeluję, pilnujcie swoich, żeby nie korzystali w taki sposób z publicznych pieniędzy - mówił poseł PiS.
I dodał: - Ja pamiętam, jak pani minister Pitera za sześć złotych za dorsza zrobiła aferę. Gdzie jest teraz pani minister Pitera? Gdzie są służby? To są ogromne pieniądze. Jeden człowiek 15 tys. renty dostaje przez dwa lata - oburzał się Suski. - Ja rzadko piję, ale jak już piję to za swoje, a wy za publiczne - skonkludował.
"Ani jednej złotówki"
Na odpowiedź Jana Burego nie trzeba było długo czekać. Wieczorem wydał on oświadczenie, w którym napisał: "W związku z dzisiejszym wystąpieniem pana posła Marka Suskiego z PiS, informuję, że sprawę jego skandalicznego wystąpienia niezwłocznie skieruję do sejmowej Komisji Etyki Poselskiej oraz do sądu".
Wiceminister skarbu zapewnił także nie zapłacił "ani jednej złotówki ze środków publicznych za posiłek lub za alkohol w opisywanej przez posła Suskiego sytuacji". - Co więcej nie posiadam karty kredytowej ministerstwa - przekonuje w oświadczeniu Bury.
W związku z dzisiejszym wystąpieniem pana posła Marka Suskiego z PiS, informuję, że sprawę jego skandalicznego wystąpienia niezwłocznie skieruję do sejmowej Komisji Etyki Poselskiej oraz do sądu Jan Bury
"Oczekuję czytania ze zrozumieniem"
Wiceminister skarbu poinformował także, że od posła Suskiego oczekuje starannego przygotowania i czytania faktur ze zrozumieniem. - Dokumenty, którymi się posłużył w jasny sposób wskazują, że pieniądze publiczne nie mają z tym nic wspólnego. Prawdopodobnie, bierze się to z faktu, że pan poseł nie sprawował żadnych kluczowych funkcji w podmiotach gospodarczych, ani nie pełnił ważnych funkcji w administracji publicznej - zarzucił posłowi PiS Bury.
Swoje oświadczenie zakończył stwierdzeniem, że jedynym usprawiedliwieniem dla Marka Suskiego jest "rozpoczęcie kolejnej brutalnej i nierzetelnej kampanii PiS".
No cóż, może pan minister po prostu nie pamięta, co robił, bo to było już kilka miesięcy temu, w marcu Marek Suski
Marek Suski nie obawia się jednak gróźb Jana Burego. Mówi, że dysponuje dokumentami, które potwierdzają, że to co mówił w Sejmie, jest prawdą. - Mam zdjęcia, rachunek. Płatnikiem była elektrownia Kozienice, spółka skarbu państwa, a pan Bury jako wiceminister skarbu nadzoruje energetykę - powiedział poseł PiS.
Jak dodał, jeżeli Bury pozwie go do sądu, to powoła się na te dokumenty. Suski zaznaczył, że poza zdjęciami i rachunkiem za kolację dysponuje też poświadczeniem elektrowni Kozienice, "które mówi, że było to posiedzenie zarządu spółki, w hotelu, z udziałem pana ministra". - No cóż, może pan minister po prostu nie pamięta, co robił, bo to było już kilka miesięcy temu, w marcu - dodał.
"Proszę bardzo, niech wnosi pozew"
Suski powiedział, że liczy na obiektywność sądu. - Jeszcze są w Polsce sądy, więc jeżeli pani minister uważa, że to jest nieprawda, co mówiłem, to proszę bardzo, niech wnosi pozew do sądu. Mam dokumenty a pan minister nie twierdzi przecież, że nie był na tej kolacji - powiedział Suski.
- Chyba, że w Polsce jest już taka sytuacja, że za mówienie prawdy o ministrach można mieć wyrok. Wtedy trzeba będzie emigrować - dodał.
"Był, pił a zapłaciła elektrownia"
Suski dopytywany o zarzut Burego, że nie potrafi czytać faktur ze zrozumieniem, powiedział: "Rachunek nie był opłacony bezpośrednio z budżetu państwa, ale jednak z budżetu spółki, której skarb państwa jest udziałowcem i to znacznym. Pan minister był, pił, a zapłaciła elektrownia, nie płacił swoimi pieniędzmi".
Jego zdaniem, tłumaczenia Burego "świadczą o tym, że po prostu nie ma argumentów". - Jestem ciekaw tego pozwu do sądu. Minister Bury jakby miał honor, to by się podał do dymisji a pan premier jeżeli o tym się dowie, to myślę, że sam go zdymisjonuje - powiedział.
Poseł PiS oświadczył też, że jeżeli chodzi o zapowiedź dotyczącą złożenia wniosku do Komisji Etyki Poselskiej, to w ogóle nie zamierza stawić się na posiedzenie. - Ponieważ w tej komisji żaden argument ani dowody nie są brane pod uwagę. Dzisiaj komisja etyki jest po prostu nieetyczna, zbankrutowała zupełnie, jeśli chodzi o jej wiarygodność - uważa Suski.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24