- Jak patrzę na to z perspektywy, to się zastanawiam, że minister postawił nas pod swego rodzaju ścianą - albo zaakceptujecie to wszystko z tymi brakami i wtedy wy przykładacie rękę do tego, że to jest źle zrobione, fatalnie zrobione, albo odmówicie i zaatakujemy was medialnie - powiedział w "Faktach po Faktach" sędzia Waldemar Żurek, rzecznik Krajowej Rady Sądownictwa o decyzji o niepowołaniu asesorów z listy przesłanej przez ministra sprawiedliwości do KRS.
Sędzia Waldemar Żurek, rzecznik Krajowej Rady Sądownictwa poinformował w poniedziałek, że Rada postanowiła nie powoływać asesorów sądowych z listy przesłanej przez ministra sprawiedliwości.
- Wobec wszystkich 265 kandydatów wyrażono skuteczny sprzeciw - wyjaśnia Żurek. Dodał, że jest to spowodowane "niespełnianiem kryteriów ustawowych".
"Minister postawił nad pod ścianą"
- To była bardzo trudna decyzja. W ogóle nic za tym nie stało na zasadzie: zrobić komuś na złość - powiedział Żurek w "Faktach po Faktach". - Najpierw musimy zobaczyć, jak jest skonstruowana ustawa o asesorze sądowym - dodał.
- Jak patrzę na to z perspektywy, to się zastanawiam, że minister postawił nas pod swego rodzaju ścianą - albo zaakceptujecie to wszystko z tymi brakami i wtedy wy przykładacie rękę do tego, że to jest źle zrobione, fatalnie zrobione, albo odmówicie i zaatakujemy was medialnie - ocenił Żurek. Przypomniał, że o brakach w dokumentach mówili również senatorowie PiS. - Ja mam protokoły ze sobą - zapewnił.
"Decyzja bardzo smutna"
Wiceminister sprawiedliwości Michał Woś powiedział, że "decyzja Rady jest bardzo smutna". - My przedłożyliśmy wszystkie dokumenty i nie ma żadnych braków formalnych, żaden z dokumentów nie jest wybrakowany, wszystkie formalności zostały spełnione - stwierdził. - My z naszej strony dopełniliśmy wszystkie wymogi formalne nałożone przez ustawę - dodał.
- KRS zamyka drogę i karierę 265 konkretnym osobom, naprawdę wybitnie wykształconym prawnikom - ocenił wiceminister. Żurek zgodził się, że "większość z tych osób to naprawdę świetnie wykształceni prawnicy". - Minister skonstruował ustawę w ten sposób, że Rada ma tylko miesiąc na wyrażenie sprzeciwu - dodał. Przypomniał o rozporządzeniu, które mówi o tym, że badania psychologiczne oraz lekarskie są ważne rok, a te w dokumentach były nieaktualne.
- Ci ludzie wyjdą na salę rozpraw i będą badać ludzkie sprawy. Jeśli się okaże, że my nie dopełniliśmy obowiązków ustawowych, to my ponosimy za to odpowiedzialność - powiedział rzecznik KRS.
Zdaniem wiceministra Wosia można było wezwać te osoby i wyjaśnić opisane wyżej braki.
Autor: mart/sk / Źródło: TVN 24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24