Mieszkanie komunalne, w którym mieszkali, mieli opuścić tylko na pół roku. Umowa z miastem była taka: Sześć miesięcy w lokalu zastępczym, a potem powrót do wyremontowanej kamienicy. W trakcie remontu stała się jednak rzecz niezwykła. Urzędnicy odkryli, że mury, które chcą remontować są zbyt cenne by je oddać i mieszkanie zmienili w muzeum. Dzisiaj mówią, że umowa z 84-letnią mieszkanką Częstochowy i jej synem, to nie ich problem. Mieszkania przecież nie ma.
Zaczęło się od niepozornego remontu mieszkania komunalnego w którym mieszkała pani Jadwiga. Na czas prac kobieta musiała się wyprowadzić do lokalu zastępczego. Kiedy remont zakończono, okazało się jednak, że 84-latka i jej syn do domu wrócić nie mogą bo zamienił się on w muzeum.
"Kto mógł się spodziewać..."
- Natrafiliśmy na rzecz unikalną, która może służyć nie jednej osobie, a wszystkim mieszkańcom miasta. Nikt nie przypuszczał, co pod grubą warstwą farby znajdziemy - tłumaczy Halina Szczerba z wydziału komunalnego Urzędu Miasta Częstochowy.
A jak zaznacza urzędniczka - znaleziono rzecz niebywałą: zabytkowe polichromie i sztukaterie. Miasto znalazło też sposób, jak nie wpuścić dawnych lokatorów do ich dawnego mieszkania. - Zmienili zamki, ale naszą skrzynkę na listy zostawili - śmieje się gorzko syn pani Jadwigi, który według aktualnego dowodu osobistego zameldowany jest... w muzeum.
Sąd jedno, miasto drugie
Lokatorzy nie złożyli broni i poszli walczyć "o swoje" do sądu. Ten orzekł (w pierwszej i drugiej instancji), że pani Jadwiga ma prawo wrócić do mieszkania. Ale miasto wyroku jak dotąd nie chce wykonać.
Dlaczego? Urzędnicy uparcie powtarzają, że podczas remontu "zmieniła się funkcja użytkowa lokalu". - Tego wyroku nie można wykonać do tego lokalu mieszkalnego, bo jego już nie ma - tłumaczy prosto urzędniczka. A syn pani Jadwigi się zastanawia: - Może w takim razie mama zostanie kustoszem tego muzeum?
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24