- Marzenie całego życia to zrehabilitować matkę, żeby wreszcie nie pokazywano jej jako morderczyni – mówi w rozmowie z "Faktami" TVN córka Rity Gorgonowej skazanej w 1932 r. na karę śmierci za zabójstwo córki swojego konkubenta. To był jeden z najgłośniejszych procesów w historii polskiego wymiaru sprawiedliwości. Co musi się stać, aby sprawa wróciła na wokandę?
Tą sprawą żyła cała Polska. 31-letnia Rita Gorgonowa została oskarżona o zabójstwo Lusi Zarembianki - córki swojego konkubenta, znanego lwowskiego inżyniera Zaremby. W 1932 r. sąd we Lwowie skazał kobietę na karę śmierci. W apelacji wyrok zmieniono na 8 lat więzienia. Gorgonowa wyszła na wolność na podstawie amnestii 3 września 1939 roku. Dalsze losy kobiety nie są jasno udokumentowane. CZYTAJ WIĘCEJ NA TEN TEMAT
Oba procesy miały charakter poszlakowy. Sąd skazał Gorgonową na podstawie analizy ciągu zdarzeń, obciążających ją zeznań świadków i przekonania, że miała motyw - konflikt z Lusią.
- W tym przypadku nie było takich niezbitych dowodów, natomiast były poszlaki, bardzo silne poszlaki - wyjaśnia w rozmowie z "Faktami" TVN Mariusz Kluszewski z Archiwum Narodowego w Krakowie.
Proces Gorgonowej budził ogromne emocje, nie znikał z czołówek gazet, a na kolejne rozprawy sprzedawano bilety. Pod koniec lat 70. powstał nawet na jego temat film, w którym w rolę Rity Gorgonowej brawurowo wcieliła się Ewa Dałkowska.
"By wreszcie nie pokazywano jej jako morderczyni"
Sprawa wywoływała emocje także wśród prawników. Akta sprawy wskazują bowiem, że dowody były zbierane niestarannie, ślady zadeptywane, nie przesłuchano również wszystkich świadków. Rodzina skazanej podkreśla, iż sąd odrzucał korzystne dla Gorgonowej opinie biegłych i zignorował podobną zbrodnię, która została popełniona już po jej aresztowaniu.
Córka i wnuczka chcą więc walczyć o rehabilitację pamięci skazanej. - Marzenie całego życia to zrehabilitować matkę, żeby wreszcie nie pokazywano jej jako morderczyni - wyjaśnia w rozmowie z "Faktami" TVN Ewa Ilić, córka Rity Gorgonowej. - Przy tym procesie jest taka masa rzeczy, które są po prostu karygodne - dodaje Margarita Ilić-Lisowska, wnuczka. - Najwyższy czas, żeby to wyprostować i wyjaśnić - nie ma wątpliwości kobieta.
Zadania podjął się mecenas Michał Olechnowicz. Sztab ludzi ponownie przegląda i analizuje akta sprawy, a adwokat nie wyklucza przeprowadzenia eksperymentu, który wskazałby, czy charakter ciosów nie wyklucza, że zostały one zadane przez kobietę. W odpowiedzi na pytanie, czy Rita Gorgonowa była zdolna do popełnienia zbrodni, ma pomóc portret psychologiczny sporządzony przez biegłych. W fachowym języku taki proces nazywany jest "ekshumacją psychiatryczną". - Wyjmujemy w przenośni z ziemi te wszystkie fakty, które można ustalić, a które mają wpływ na naszą opinię - wyjaśnia metodę działania dr Jerzy Pobocha z Polskiego Towarzystwa Psychiatrii Sądowej.
- Dużo osób zadaje pytanie: dlaczego po tylu latach? A po co? Przecież na to nie można patrzeć normalnie - mówi wnuczka Gorgonowej i podkreśla, że jej zdaniem, sprawa babki nie jest "jedyną taką sprawą". - Podejrzewam, że jest ich cała masa - zaznacza.
"Na tej podstawie można by sięgać do procesów średniowiecznych"
Zbigniew Ćwiąkalski, adwokat i były minister sprawiedliwości, jest jednak dosyć sceptyczny co do tego, czy sprawa powinna wrócić na wokandę. - Na tej zasadzie można by sięgać do procesów średniowiecznych i też je wznawiać, bo zapewne czarownice palone na stosie nie były sprawcami przestępstwa - tłumaczy.
Aby sprawą ponownie zajął się sąd, potrzebne są nowe dowody wskazujące na niewinność Gorgonowej. Co by to mogło być? - Dokument, jakiś list, gdzie ktoś się przyznaje do tego zabójstwa - wylicza adwokat Wojciech Bergier. Córka i wnuczka Rity Gorgonowej się jednak nie poddają: - Jak ta rehabilitacja będzie przeprowadzona, to na pewno poczuję ulgę. Będę spokojnie umierać - mówi córka skazanej.
Autor: kg/zp / Źródło: "Fakty" TVN