Białystok pokazuje, do czego prowadzi kampania nienawiści w polityce - powiedział w "Faktach po Faktach" w TVN24 Marcin Kącki z "Gazety Wyborczej". - Należy stanowczo potępić bandytów i ich bandyckie zachowania. Jednak zawsze jako prezydent będę bronił miasta, bronił większości tego miasta - powiedział prezydent Białegostoku Tadeusz Truskolaski.
W sobotę po południu ulicami Białegostoku przeszedł pierwszy Marsz Równości. Przejście uczestników marszu kilkakrotnie próbowali zablokować kibice, policja musiała użyć gazu. W uczestników rzucano kamieniami, jajkami i petardami.
"Faszyzm to nie musi być komora gazowa. Faszyzm to jest przemoc na ulicach"
Wydarzenia z Białegostoku komentowali w "Faktach po Faktach" w TVN24 prezydent Białegostoku Tadeusz Truskolaski, Paula Sawicka ze stowarzyszenia Otwarta Rzeczpospolita i Marcin Kącki z "Gazety Wyborczej".
Marcin Kącki odniósł się do słów profesora Pawła Śpiewaka, który powiedział we "Wstajesz i wiesz" w TVN24, że "w Polsce rodzi się faszyzm".
- Faszyzm nam się kojarzy z historycznymi zapisami z Treblinki i Oświęcimia, ale faszyzm to nie musi być komora gazowa. Faszyzm to jest przemoc na ulicach, faszyzm to jest pewna monopartyjność, która definiuje, co wolno, a czego nie wolno, ale przede wszystkim, kto jest wrogiem, a kto jest swój - mówił.
- Wszystkie te zachowania obserwujemy nie od wczoraj, tylko obserwujemy je od czasu, kiedy PiS doszedł do władzy i stworzył sobie ideologię tożsamości swojego elektoratu opartą na władzy i na wrogu. To jest, tak naprawdę, postępujące przyzwolenie na pewne zachowania - skomentował.
Jak podkreślił, "przyzwolenie też jest formą faszyzmu, ponieważ to jest przyzwolenie na nienawiść".
"Policja stanęła na wysokości zadania"
Tadeusz Truskolaski, odnosząc się do incydentów podczas marszu, ocenił, że "policja stanęła na wysokości zadania".
Przypomniał, że jeden marsz i jedno zgromadzenie zostało przez niego zakazane. - Ci organizatorzy odwołali się do sądu. W jednym przypadku sąd utrzymał mój wniosek, a w jednym oddalił. Oddalił, jeżeli chodzi o manifestację pod Pomnikiem Bohaterów Ziemi Białostockiej - tłumaczył.
- Niestety ci, którzy chcieli przyjść na Marsz Równości, byli na wejściu atakowani. Młodzieńcy z plecakami uganiali się za tymi ludźmi, były przypadki pobicia. Te sceny były szeroko pokazywane w mediach - dodał.
"Polowało się na ludzi, wykluczało się ich"
Z kolei zdaniem Pauli Sawickiej, w faszyzmie "chodzi o całą drogę, którą odbyliśmy, którą odbyli nasi rodzice i dziadkowie, zanim doszło do komór gazowych". - Polowało się na ludzi, wykluczało się ich ze względu też na orientację seksualną, na inną narodowość, religię - wymieniała.
"Białystok jest dzisiaj papierem lakmusowym Polski"
Kącki pytany, dlaczego akurat w Białymstoku dochodzi do takich rzeczy, odpowiedział: - W Białymstoku rozpoczęły się rzeczy skrajne: tam doszło do przemocy, doszło do podpaleń mieszkań, do pobić.
- Tam było, w pewnym momencie, najwięcej spraw kryminalnych związanych z językiem nienawiści, z przemocą na tle nienawiści rasowej, ale również propagowania faszyzmu. Tam też rozbita była największa grupa, która propagowała treści faszystowskie, to była grupa związana z miejscowym klubem Jagiellonii Białystok - mówił.
Jak ocenił, "Białystok jest dzisiaj papierkiem lakmusowym Polski". - On pokazuje, do czego prowadzi kampania nienawiści w polityce. Ale jest też miastem przygranicznym, miastem, w którym białostoczanie, tak naprawdę, nie mają swojej tożsamości, ponieważ Białystok był zawsze miastem żydowskim. Tam mieszkało 80 procent Żydów do wojny, a później pojawili się ludzie z innych miejscowości, miasteczek w pobliżu i to miasto przejęli - wyjaśniał.
- Oni nie mają tam dzisiaj swojej tożsamości. Oni nie są białostoczanami od trzech, czterech pokoleń. Oni tej swojej tożsamości poszukują i często poszukują jej na siłę. Tworzenie tam różnych programów "Wielokulturowy Białystok", "Białystok miastem tolerancji" to jest tylko fasada, która mogłaby przykryć prawdziwe wydarzenia, które są pod spodem, czyli tę nienawiść, która buzuje - skomentował.
"Zawsze będę jako prezydent bronił większości tego miasta"
Truskolaski w "Faktach po Faktach" zaznaczał, że "należy stanowczo potępić bandytów i ich bandyckie zachowania". Jednak - jak dodał - zawsze będzie "jako prezydent bronił miasta, bronił większości tego miasta".
- Od czasu do czasu zdarzają się takie rzeczy, które wstrząsają opinią publiczną nie tylko w Polsce, ale również w Europie. Wystarczy się tylko cofnąć dwa tygodnie. Jak zapowiedziano Marsz Równości, to ze wszystkich stron rozpoczęła się nagonka - powiedział.
Wspomniał w tym kontekście o marszałku województwa podlaskiego Arturze Kosickim, który - jak mówił - "krzyczał wręcz, że do tego marszu nie może dojść, że go muszę zakazać". - Było konfrontacyjnie i prowokacyjnie. Dlaczego robić piknik rodzinny akurat w tych samych godzinach, w tym samym dniu, kiedy jest marsz. Dlaczego marszałek bez żadnych pozwoleń prowadzi kontrmarsz od kościoła św. Rocha, który zatrzymuje się przy katedrze i wyczekuje na ten marsz (równości - red.), żeby się z nim spotkać, żeby go koniecznie zablokować - mówił.
- Radny wojewódzki Sebastian Łukaszewicz najpierw stoi na czele tych, którzy atakują policję, a później chwali się, że obroniliśmy katedrę. A przecież nikt tej katedry nie atakował - dodał.
W poniedziałek prezydent Truskolaski zapowiedział złożenie zawiadomienia do prokuratury o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez przedstawicieli PiS w organach władzy samorządowej podczas Marszu Równości w Białymstoku. W jego ocenie materiały jednoznacznie pokazują czynny udział w ustawianiu blokad przeciw marszowi przez marszałka województwa Artura Kosickiego, radnego klubu PiS w sejmiku Sebastiana Łukaszewicza, a także p.o. dyrektora gabinetu marszałka Roberta Jabłońskiego oraz radnego miejskiego Henryka Dębowskiego.
Autor: kb//kg / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24