Beata Szydło stała się "rzecznikiem rządu", a nie kierownikiem rządu - powiedział Kazimierz Marcinkiewicz w "Kropce nad i". Były premier skomentował w ten sposób przyczyny rezygnacji Beaty Szydło ze stanowiska premiera. Decyzja ta zapadła w czwartek podczas obrad Komitetu Politycznego Prawa i Sprawiedliwości. Były premier odniósł się również do tego, że stanowisko to ma objąć teraz minister finansów i wicepremier, Mateusz Morawiecki.
- Pani premier na ręce Komitetu złożyła rezygnację z pełnionej przez siebie funkcji. Ta rezygnacja przez Komitet Polityczny została przyjęta - powiedziała w czwartek wieczorem rzeczniczka rządu, Beata Mazurek po zebraniu komitetu politycznego Prawa i Sprawiedliwości. Podkreśliła, że Komitet Polityczny podjął decyzję, że Szydło powinna pełnić "ważną, eksponowaną funkcję w polskim rządzie". Dodała, że "na tę propozycję pani premier Beata Szydło jest otwarta".
- Komitet Polityczny na stanowisko premiera wysunął kandydaturę pana wicepremiera Mateusza Morawieckiego - oświadczyła.
Wyjaśniła, że sytuacja międzynarodowa i krajowa powodują, że przed PiS są "trochę inne wyzwania". - To wymaga korekty nie tylko ministrów, nie tylko zmian przedstawicieli rządu, ale także kierownictwa tego rządu - mówiła.
"Oni się go boją"
Do wypowiedzi rzeczniczki rządu odniósł się w "Kopce nad i" były premier - również rządu PiS i również z tej funkcji przez PiS z urzędu - Kazimierz Marcinkiewicz. - Jest kompletnie pokrętne [tłumaczenie Beaty Mazurek - red.] i właściwie nie tłumaczy niczego - stwierdził.
Były premier podkreślił także, że przyszły premier Morawiecki jest "obcym ciałem w PiS".
- On jest w Prawie i Sprawiedliwości dopiero dwa lata i to na dodatek całe te dwa lata spędził w rządzie. On nie zna ludzi PiSu, nigdy z nimi nigdzie nie był. Oni się go boją z bardzo prostego powodu - kontynuował Marcinkiewicz. Wyjaśnił, że na stanowisku premiera, Morawiecki "może stać się politykiem, podobnie jak prezydent Andrzej Duda, o wysokim zaufaniu społecznym".
- Jarosław Kaczyński się starzeje i ci wszyscy ludzie w Prawie i Sprawiedliwości, te wszystkie środowiska boją się, że Mateusz Morawiecki wyrośnie na prawdziwego polityka, że zgromadzi duże zaufanie społeczne, zacznie budować swoją frakcję i będzie chciał być następcą Jarosława Kaczyńskiego - skwitował.
"Była rzecznikiem, a nie premierem rządu"
Na pytanie, jakie są przyczyny rezygnacji Beaty Szydło ze stanowiska premiera, gość "Faktów po Faktach" odparł: - Nastąpiła taka sytuacja, że Beata Szydło stała się "rzecznikiem rządu", a nie kierownikiem rządu.
- Nie była premierem, tylko była "twarzą rządu", a wszystkie konflikty i najważniejsze decyzje podejmowane były na Nowogrodzkiej - dodał. Zdaniem Marcinkiewicza niełatwo będzie wytłumaczyć wyborcom odsunięcie obecnej premier. - Nie będzie łatwo, ale myślę, że większość ludzi, którzy popierają PiS ma zaufanie do Jarosława Kaczyńskiego i jeśli on dokonuje takiej zmiany, to "widocznie tak trzeba" - stwierdził. Dodał, że jest to "takie zaufanie zupełnie w ciemno".
"Być może obejmie jakąś tekę"
- Zostanie wicepremierem, być może obejmie jakąś tekę i być może będzie odpowiadała za sprawy społeczne - powiedział Marcinkiewicz o przyszłych losach Beaty Szydło. Były premier zaznaczył, że "jest to upokarzające" zaraz po byciu premierem i on sam, "by się na coś takiego nie zdecydował".
Gość programu komentował także dalsze plany, dotyczące rekonstrukcji rządu i zapowiadane zmiany na stanowiskach ministerialnych.
- Nie wyobrażam sobie, żeby Zbigniew Ziobro odszedł z rządu, pełni za ważną funkcję - powiedział. - Natomiast wyobrażam sobie, że Antoni Macierewicz z rządu odejdzie, chociaż od paru tygodni bardzo ostro walczy, żeby utrzymać swoją pozycję - podsumował.
Autor: JZ\mtom / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24