Marcin P. usłyszał w piątek sześć zarzutów, ale nie ma wśród nich zarzutu oszustwa. - I być może nie będzie, bo śledczy musieliby udowodnić, że podejrzany miał zamiar oszukać klientów Amber Gold i umyślnie wprowadzić ich w błąd - mówił w programie "Tak jest" były prokurator krajowy, Janusz Kaczmarek.
W piątek gdańska prokuratura postawiła Marcinowi P. sześć zarzutów, wśród których są m.in. sfałszowanie dokumentu w celu poświadczenia nieprawdy, prowadzenie działalności parabankowej bez odpowiedniego zezwolenia i nieskładanie oświadczeń finansowych. Nie ma wśród nich jednak zarzutu oszustwa, chociaż do gdańskiej prokuratury napłynęło do tej pory ponad 400 zawiadomień od poszkodowanych klientów Amber Gold. Zdaniem Janusza Kaczmarka, prokuratura może jeszcze taki zarzut postawić. Dlaczego nie postawiła? - Gdyby miała to zrobić dzisiaj, prokurator musiałby cały czas uzupełniać zarzuty, bo codziennie napływają nowe zawiadomienia. Ważne jest też, by udowodnić mu zamiar oszukania klientów i to, że umyślnie chciał wprowadzić ich w błąd - powiedział Kaczmarek.
Giertych: dziwi brak zabezpieczenia majątku Jak zauważył Roman Giertych, na razie nie wiadomo, czy Amber Gold będzie w ogóle w stanie spłacić wierzycieli. - Nie wiadomo, jakim majątkiem dysponuje spółka. Jeśli zabraknie jej majątku, wówczas wierzyciele mogą wystąpić do członków zarządu firmy o odpowiedzialność osobistą - powiedział. Giertycha dziwi jednak, że prokuratura w piątek nie nałożyła zabezpieczenia na majątek osobisty Marcina P., ponieważ za zarzucane mu czyny grozi grzywna w wysokości 5 mln zł. Gdyby wydano taką decyzję, możliwe byłoby zabezpieczenie kwoty ewentualnej grzywny. Jednak jeśli P. zostanie skazany na grzywnę, trafi ona nie do poszkodowanych przez Amber Gold, ale do Skarbu Państwa.
Autor: jk/fac / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24