- Uważamy, że jeżeli mamy gdzieś zapisane, że premia musi być, to się premię oczywiście dostaje, niezależnie czy się było kreatywnym, pracowitym, czy nie - podsumowała Julia Pitera wypłacenie gigantycznej premii byłemu szefowi Narodowego Centrum Sportu. Była minister, która była gościem programu "Jeden na Jeden", dodała, że "mamy PRL-owski stosunek do premii" i należy sprawdzić, czy Rafałowi Kaplerowi należy się cała nagroda, czyli 570 tysięcy złotych.
Zdaniem Pitery kontrakt byłego szefa NCS powinien być jawny. - Wszystko, co jest związane z wydatkami publicznymi jest jawne. Ustawa o informacji publicznej obejmuje również tego typu informacje w spółkach Skarbu Państwa - mówiła w programie "Jeden na Jeden" w TVN24. I dodała: - Słyszałam premiera, premier (...) uważa, że są to pieniądze publiczne, tak więc powinno znajdować się to w kanonie informacji publicznej.
Kto stworzył umowę?
Według byłej minister ds. walki z korupcją, gdyby okazało się, że zapisy umowy Kaplera nie zostały w jakimkolwiek punkcie wykonane, "to albo premii nie powinno być, albo powinna być wyłącznie za elementy umowy, które zostały wykonane".
Powiedziała też, że należy sprawdzić jacy prawnicy konstruowali umowę szefa NCS, bo z pewnością za jej projekt nie jest odpowiedzialny minister. Przyznała jednak, że była ona tworzona "za pierwszego ministra", czyli Mirosława Drzewieckiego.
Pitera zaznaczyła przy tym, że "mamy PRL-owski stosunek do premii". - Uważamy, że jeżeli mamy gdzieś zapisane, że premia musi być, to się premię oczywiście dostaje, niezależnie czy się było kreatywnym, pracowitym, czy nie - oceniła.
Kontrola NIK bez zastrzeżeń
Nie zgadzam się z tym, że można kogokolwiek zatrudnić nie przestrzegając ogólnie przyjętych norm, że utrwala się przekonanie o wyższości znajomości nad regułami obiektywnymi. Julia Pitera
Posłanka PO nie uważa natomiast, by ws. budowy stadionu zareagowano za późno. - Najwyższa Izba Kontroli co roku kontrolowała przygotowania do Euro 2012, w tym również inwestycje sportowe, również spółki, które je realizowały - zaznaczyła. Jak mówiła, w ostatnim raporcie z maja 2011 roku NIK stwierdziła, że realizacja przebiega zgodnie z planem.
Minister stwierdziła jednak, że "każdy kto prowadził inwestycje budowlane doskonale wie, że właściwie żadna nie jest oddawana w terminie". - W związku z tym nie należy wiązać się umowami (...) zbyt blisko terminu oddania - podkreśliła.
"Administracja - swoisty urząd pracy dla przyjaciół i znajomych"
Odnosząc się do innych kontrowersji wokół minister sportu Joanny Muchy i zatrudnienia przez nią na stanowisko wiceszefa Centralnego Ośrodka Sportu znajomego właściciela salonu fryzjerskiego Marka Wieczorka, Pitera powiedziała, że takie sytuacja "zawsze budzą jej protest".
- Nie zgadzam się z tym, że można kogokolwiek zatrudnić nie przestrzegając ogólnie przyjętych norm, że utrwala się przekonanie o wyższości znajomości nad regułami obiektywnymi. I w tym przypadku tak należało to odebrać - dodała.
A na koniec podsumowała: - Wiem jak ludzie mają niedobry stosunek do administracji, właśnie uważając, że to jest taki swoisty urząd pracy dla przyjaciół i znajomych.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24