- Stugębna plotka niesie, że pan prezes Glapiński jest wtajemniczony w najbardziej sekretne operacje finansowe, najpierw Porozumienia Centrum, potem innych ugrupowań, którymi kierował pan Jarosław Kaczyński - powiedział Leszek Miller w "Kropce nad i". Z kolei Kazimierz Marcinkiewicz uważa, że "jeśli prezes NBP wie o tym, co prokuratura zrobi za parę dni czy tygodni, to jest to totalnie skandaliczne".
- Siła (Adama Glapińskiego) spoczywa na dwóch fundamentach. Pierwszy to zapisy konstytucyjne, które wyrażają pozycję Narodowego Banku Polskiego i jego prezesa. (…) Drugim fundamentem jest jego wyjątkowa pozycja w otoczeniu Jarosława Kaczyńskiego - ocenił w "Kropce nad i" Leszek Miller.
Wskazał, że znajomość Kaczyńskiego i Glapińskiego sięga wiele lat. - Stugębna plotka niesie, że pan prezes Glapiński jest wtajemniczony w najbardziej sekretne operacje finansowe, najpierw Porozumienia Centrum, potem innych ugrupowań, którymi kierował pan Jarosław Kaczyński. Z tego powodu jest nie do ruszenia - powiedział były premier.
Leszek Miller stwierdził, że w każdej chwili PiS może próbować zrobić to samo z prezesem Glapińskim, co z pierwszą prezes Sądu Najwyższego. - Ale w tym przypadku reakcja instytucji Unii Europejskiej byłaby taka sama, dlatego że dla Brukseli niezależność Banku Centralnego ma podobną wartość co niezawisłość sądownictwa - podkreślił.
Przypomniał o tym, jak "chcąc ożywić polską gospodarkę, zwracał się do Leszka Balcerowicza, aby zmienił politykę pieniężną i obniżył stopy procentowe". - Leszek Balcerowicz powiadomił wszystkich swoich kolegów, szefów banków centralnych Unii Europejskiej. Oni poszli do swoich premierów i Unia Europejska bardzo surowo zareagowała - opowiadał.
Zdaniem Leszka Millera ówczesny prezes NBP "pokazał, jak wrażliwa jest Unia Europejska na pozycję NBP".
"Niezależność prokuratury jest zachwiana"
Podczas środowej konferencji prasowej Adam Glapiński stwierdził, że "Chrzanowski wyjdzie niedługo, w tym miesiącu z aresztu". Były szef Komisji Nadzoru Finansowego po ujawnieniu informacji o możliwej propozycji korupcyjnej z jego strony, usłyszał zarzut przekroczenia uprawnień.
- To jest kompletnie skandaliczne. To pokazuje, że nadzór nad śledztwem w tej sprawie ma jakaś grupa polityczna, do której należy niby niepolitycznie prezes Narodowego Banku Polskiego. To jest dramat, bo to oznacza, że niezależność prokuratury prowadzącej sprawę korupcyjną KNF-u i Marka Chrzanowskiego jest zachwiana - powiedział Kazimierz Marcinkiewicz.
Były premier uważa, że "jeśli prezes NBP wie o tym, co prokuratura zrobi za parę dni czy tygodni, to jest to totalnie skandaliczne". Leszek Miller odnosząc się do tego tematu, stwierdził, że "czasami im mniej ludzie myślą, tym więcej mówią". - Pan Glapiński w tym momencie nie pomyślał, jakie to może mieć konsekwencje. Bo pierwszy wniosek jest taki, że prezes NBP kieruje nie tylko podażą pieniądza, ale ma też wpływ na postępowanie organów ścigania - powiedział.
- Skąd dostęp prezesa NBP do takiej wiedzy tajemnej? Gdzie jest to źródło pozyskiwania tej wiedzy? Ktoś mógłby powiedzieć, że dowiedział się z mediów, ale skąd prezes wie, czy ten okres (aresztu) nie zostanie wydłużony - zastanawiał się Leszek Miller.
Wcześniej prezes Glapiński bronił Marka Chrzanowskiego, mówiąc że go "bardzo ceni i poważa". Jego zdaniem, to "człowiek niezwykle uczciwy, szlachetny, honorowy i wybitny profesjonalnie". - Obyśmy mieli więcej takich 37-letnich profesorów w pełni profesjonalnych, uczciwych i szlachetnych - dodał Miller.
- To oznacza, że to jest człowiek z jego nadania. I w związku z tym on (Glapiński) czuje się uprawniony do tego, żeby wkraczać także w obronę tego człowieka, żeby wkraczać w pracę prokuratury. To jest w ogóle niesłychane - ocenił Marcinkiewicz. - On tym zdaniem, a także sposobem prowadzenia konferencji prasowej, pokazał że on się na to stanowisko prezesa NBP kompletnie nie nadaje - stwierdził. - Okazał się absolutnym dzbanem - dodał.
Wojciechowska i Sukiennik "z podwórka Glapińskiego"
Kazimierz Marcinkiewicz podkreślił, że Narodowy Bank Polski "jest specyficzny". - Tam muszą pracować ludzie niezależni i o najwyższych kwalifikacjach - zaznaczył.
- Dlatego są tam wysokie stawki płac, bo trzeba ściągać najlepszych ludzi z rynku bankowego, albo bronić, by nie zostali podkupieni przez rynek bankowy. Tylko że te dwie panie nie są z rynku bankowego - stwierdził Marcinkiewicz, odnosząc się doniesień o wysokich zarobkach szefowej departamentu komunikacji i promocji, Martyny Wojciechowskiej i dyrektorki gabinetu prezesa NBP, Kamili Sukiennik.
Zdaniem Marcinkiewicza Wojciechowska i Sukiennik są "z podwórka Adama Glapińskiego". - Gdyby ktoś inny z PiS był prezesem Narodowego Banku Polskiego, sądzę że ona (Martyna Wojciechowska - red.) nie byłaby dyrektorem tak blisko współpracującym z prezesem - ocenił Kazimierz Marcinkiewicz.
Prawo i Sprawiedliwość zapowiedziało projekt ustawy, która ma wprowadzić jawność wysokości wynagrodzeń w NBP, zarówno obecnego, jak i poprzednich zarządów.
- Po owocach ich poznacie. Wczoraj ze strony PiS-u rzeczywiście płynęły sygnały, że prezes Kaczyński musi być bardzo zniecierpliwiony, i że PiS gotów jest nawet poprzeć projekt ustawy Platformy Obywatelskiej - komentował w "Kropce nad i" Leszek Miller. - Dzisiaj ta reakcja jest już bardziej wyważona i myślę, że gdyby PiS chciał szybko przeciąć ten skandal, to przecież niewielka nowelizacja ustawy o NBP zajęłaby PiS-owi kilka godzin - stwierdził. - Pokazali, że to potrafią - przyznał Kazimierz Marcinkiewicz.
Autor: adso//kg / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24