- Po stronie polskiej sytuacja jest absolutnie opanowana i jest spokojnie – uspokajał wiceminister zdrowia Adam Fronczak. Padł także apel, by lepiej nie jechać na Ukrainę, gdzie stwierdzono wzmożone przypadki zakażeń wirusem A/AH1N1. A premier w Brukseli zapewnił, że jest informowany na bieżąco.
- Jestem od wczoraj informowany na bieżąco telefonicznie o tym, co się dzieje na Ukrainie i o tym, co będziemy robić w Polsce, aby przeciwdziałać zagrożeniom. Po powrocie do Warszawy udam się na spotkanie z urzędnikami odpowiedzialnymi za przygotowania Polski w przypadku takich okoliczności jak epidemie - powiedział premier w piątek na konferencji prasowej po zakończeniu szczytu UE w Brukseli.
Tymczasem w Polsce przedstawiciele resortu zdrowia zapewniali, że wszystko jest pod kontrolą. Adam Fronczak oświadczył, że "we wszystkich województwach na wschodniej ścianie Polski sytuacja epidemiologiczna wygląda dobrze". – Nastąpił nawet spadek zachorowań na grypę – mówił wiceminister.
Z kolei Przemysław Guła - szef Rządowego Centrum Bezpieczeństwa Przemysław Guła – powiedział, że "zostały przeanalizowane wszystkie możliwe warianty działania". Dodał też – zaznaczając, że jest to czarny scenariusz – Polska jest gotowa nawet do ograniczenia ruchu granicznego z Ukrainą.
Andrzej Wojtyła – główny inspektor sanitarny – mówił natomiast, że w razie epidemii w Polsce, wszystkie szpitale mają odpowiednią liczbę miejsc.
Lepiej nie jechać na Ukrainę
Podczas konferencji padł także apel, by podróżni - jeżeli nie muszą - nie udawali się na Ukrainę. Z podobnym apelem wystąpiła rano w Polskim Radiu minister zdrowia Ewa Kopacz. Minister zaleciła, by osoby, które nie muszą teraz koniecznie jechać na Ukrainę, nie wybierały się tam do czasu wyjaśnienia sytuacji. - Sytuacja po polskiej stronie granicy jest pod kontrolą – zapewniała Kopacz. Minister zdrowia mówiła też, że stale kontaktuje się ze służbami oraz ambasadorem, kontrolowana jest także każda osoba, która przechodzi z Ukrainy na naszą stronę.
Obserwują sytuację
W Rządowym Centrum Bezpieczeństwa zakończyła się wideokonferencja głównego inspektora sanitarnego z przedstawicielami wojewódzkich wydziałów bezpieczeństwa i zarządzania kryzysowego, a także z wojewódzkimi i granicznymi inspektorami sanitarnymi z Podkarpacia i Lubelszczyzny.
Z informacji przekazanych przez służby wynika, że w województwach graniczących z Ukrainą nie odnotowano fali zachorowań. Jak poinformował Tomasz Miszczak z GIS, polskie służby sanitarne obserwują sytuację na granicach. - Jesteśmy w stałym kontakcie z ukraińskimi służbami. Osoby przekraczające granicę z Ukrainą są informowane o zagrożeniu grypą oraz o tym, jak się przed nią chronić - podkreślił Miszczak.
Jak dodał, podróżni przyjeżdżający do Polski otrzymują informacje, by nie lekceważyli objawów choroby, a w przypadku ich wystąpienia szybko zgłaszali się do lekarzy pierwszego kontaktu.
"Nie witajmy się kordialnie"
Główny Inspektor Sanitarny Andrzej Wojtyła poinformował rano w TVN24, że polskie służby działające w województwach graniczących z Ukrainą "są w stanie podwyższonej gotowości". Służby prowadzą m.in. akcję informacyjną, która ma na celu przekonanie Polaków, by starali się nie wyjeżdżać na Ukrainę w rejony, gdzie stwierdza się zakażenia. Dodał, że w pierwszych dniach listopada granice polsko-ukraińską będzie przekraczało wielu podróżnych udających się na groby bliskich.
– Jeżeli już ktoś wyjedzie, to trzeba zachowywać zasady higieny osobistej – mówił Wojtyła. – Nie witajmy się kordialnie z rodziną, tylko zachowajmy pewien odstęp w kontaktach między sobą – radził inspektor.
Tysiąc osób w szpitalach
Wiadomość o "tajemniczym wirusie" na Ukrainie zelektryzowała Polskę w czwartek. Z danych Ministerstwa Zdrowia Ukrainy wynikało, że w trzech okręgach (lwowskim, tarnopolski, iwano-frankowski) na grypę chorych jest 37 923 osoby, hospitalizowano 951 osób, z czego 61 na intensywnej terapii. Na powikłania pochorobowe zmarło 37 osób. 1 osoba zmarła na grypę A/H1N1. 11 jest zakażone tym wirusem. Zachorowania nasiliły się w od 19 października.
Źródło: TVN24, Polskie Radio, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24