Policja utworzy bazę danych wszystkich sprawców uprowadzeń i metod ich działania - pisze "Rzeczpospolita". Dzięki temu będzie można skuteczniej ich ścigać. Obecnie kary unika co siódmy porywacz.
"Rzeczpospolita" dotarła do raportu opracowanego przez specjalny zespół policjantów, prokuratorów i funkcjonariuszy ABW. Zespół przeanalizował ponad sto porwań z lat 2005-2010 i opracował standard postępowania dla śledczych.
Z raportu wynika, że ofiarami porwań są głównie przedsiębiorcy z dużych miast w wieku 30-40 lat. Dwie sprawy dotyczyły porwań dzieci do lat 7. Z raportu wynika, że w ciągu sześciu lat w Polsce porwano 160 osób, w tym 19 kobiet. Większość ofiar wróciła do domów, choć sprawców nie zawsze ujęto.
Porywacze to niemal zawsze osoby karane za inne przestępstwa. Najskuteczniej ścigają ich CBŚ i prokuratury wysokiego szczebla. Najniższa skuteczność jest na najniższym szczeblu, bo brakuje tam odpowiednich ludzi, sprzętu i możliwości. "Rz" przypomina, że błędy popełniane przez policjantów z komend miejskich miały wpływ na sprawę uprowadzenia Krzysztofa Olewnika.
Nowoczesna technika w służbie porywaczy
94 proc. porywaczy to mężczyźni. Na 319 sprawców kobiet było tylko 10 - podaje raport. - Zmienia się sposób działania sprawców. Kiedyś więcej było prostych porwań, listy z żądaniami okupu. Dziś do kontaktu z rodzinami ofiar używają najnowocześniejszych środków techniki - mówi dr Alfred Staszak, prokurator, autor książki o uprowadzeniach.
Procedura działań dla śledczych zajmujących się porwaniami opracowana przez prokuratorsko-policyjny zespół będzie niejawna. Ale wiadomo, że śledztwa mają trafiać co najmniej do prokuratur okręgowych i komend wojewódzkich. Policja musi informować prokuratora o czynnościach operacyjnych. Powstanie też - na bazie zespołu ds. poszukiwań celowych, jaki działa w CBŚ - Centrum ds. uprowadzeń, które będzie się angażować w takie sprawy.
Źródło: Rzeczpospolita
Źródło zdjęcia głównego: TVN24