Krakowscy prokuratorzy nie zamierzają wzywać na przesłuchanie Krzysztofa Kwiatkowskiego w związku z ujawnieniem nagrania z czarnych skrzynek prezydenckiego Tupolewa - dowiaduje się tvn24.pl. Najważniejsze czynności, zaplanowane w toku postępowania, zostały już zrealizowane. Lista świadków jest zamknięta. Według naszych informacji śledztwo najprawdopodobniej nie zostanie przedłużone i za kilkanaście dni zakończy się umorzeniem.
Wbrew informacjom mediów z końca stycznia, krakowscy prokuratorzy nie potrzebowali aż kilku tygodni, by podjąć decyzję w sprawie przesłuchania w charakterze świadka ministra sprawiedliwości. Uznali, że zgromadzony przez nich materiał dowodowy jest na tyle bogaty, że przesłuchiwać Kwiatkowskiego nie muszą.
– Dysponujemy zeznaniami dziesięciorga świadków, w tym dziennikarzy i pracowników Instytutu Ekspertyz Sądowych. Prokurator prowadzący postępowanie planuje przesłuchać jeszcze dwie osoby, o których dowiedzieliśmy się w toku wcześniejszych czynności – relacjonuje w rozmowie z tvn24.pl prokurator Bogusława Marcinkowska.
Minister nie musi jechać
Rzecznik krakowskiej prokuratury okręgowej, która od 25 listopada prowadzi śledztwo w sprawie „rozpowszechnienia bez zezwolenia (…) wiadomości z postępowania przygotowawczego (…) w postaci fragmentów z nagrania rozmów na pokładzie samolotu Tu-154M”, potwierdza, że lista świadków została zamknięta. – Nie ma wśród nich ministra Kwiatkowskiego – dodaje.
Marcinkowska zaznacza, że materiał dowodowy wciąż jest gromadzony, ale wszystko, co najważniejsze, prokuratorzy już mają. – Plan został zrealizowany w 100 procentach – podkreśla prokurator. Oskarżyciele czekają jeszcze tak naprawdę tylko na wyniki zleconej wcześniej analizy zapisów nagrań zarejestrowanych i wyemitowanych podczas wizyty ministra sprawiedliwości w krakowskim Instytucie.
Kierunek „bez zarzutów”?
Kilka dni temu krakowscy prokuratorzy zapowiadali, że decyzję co do „dalszego kierunku śledztwa” podejmą po zgromadzeniu całości materiału dowodowego. Według naszych nieoficjalnych informacji najpóźniej za kilkanaście dni (postępowanie nie będzie przedłużane) zdecydują o jego umorzeniu.
– Nagranie z czarnych skrzynek TU-154 znają dziś wszyscy Polacy. Najpierw zaprezentowali je Rosjanie, później – za zgodą prokuratorów wojskowych – członkowie komisji Jerzego Millera. Ciężko byłoby udowodnić, że ujawnienie tych kilku sekund podczas wizyty ministra w krakowskim Instytucie odbyło się ze szkodą dla smoleńskiego śledztwa i z pełną świadomością uczestników tamtego zdarzenia – mówi nam jeden z prokuratorów.
Już Wojskowa Prokuratura Okręgowa, przekazując sprawę do Krakowa pod koniec listopada, zwracała uwagę, „że treść i zakres odsłuchiwanego w Instytucie Ekspertyz Sądowych materiału nie były uzgadniane z ministrem sprawiedliwości i innymi gośćmi uczestniczącymi w prezentacji”. – Ale w tej sprawie zachodzi konieczność zajęcia stanowiska procesowego – tłumaczył wtedy płk Zbigniew Rzepa, rzecznik Naczelnego Prokuratora Wojskowego.
Jaki materiał?
Do odsłuchania czarnych skrzynek TU-154 przez Krzysztofa Kwiatkowskiego doszło 15 października ubiegłego roku. Nagranie puszczono mu w obecności kamer i dziennikarzy podczas wizytowania podległego ministrowi Instytutu Ekspertyz Sądowych w Krakowie. Na podstawie analizy tamtego dźwięku jako pierwsi ustaliliśmy, że było to nagranie z lotu prezydenckiego samolotu do Smoleńska 10 kwietnia.
Szef resortu sprawiedliwości zapewniał początkowo, że zaprezentowany mu materiał „był tylko materiałem poglądowym”. – Minister nie miał świadomości, iż mógł odsłuchiwać materiał dowodowy – tłumaczyła później jego rzecznik.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: PAP