Janusz Palikot nie stanie przed sądem za to, że przed rokiem na swoim blogu nazwał braci Kaczyńskich "kurduplami". Taką decyzję podjęli we wtorek prokuratorzy z Lublina. Umorzyli śledztwo, bo w kontrowersyjnym wpisie nie dopatrzyli się "znamion czynu zabronionego".
Śledczy badali, czy wiceprzewodniczący klubu PO nazywając prezydenta i jego brata "kurduplami" mógł tym samym publicznie znieważyć głowę państwa, co w myśl polskiego prawa stanowi przestępstwo. Uznali oni jednak, że do takiego znieważenia nie doszło.
Poza tym, jak tłumaczyła rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Lublinie Beata Syk-Jankowska, prokuratura uznała, że nie ma interesu społecznego w obejmowaniu ściganiem z urzędu czynu, który ma charakter zniesławienia i może być rozpatrywany w trybie prywatno-skargowym.
Wtorkowa decyzja prokuratury o umorzeniu śledztwa jest nieprawomocna. Kluczową rolę odegrała w niej opinia biegłego z zakresu językoznawstwa, ale jej treści, jak i treści uzasadnienia decyzji o umorzeniu, prokuratura nie ujawniła. Zamierza z tym poczekać do czasu zapoznania się z nią przez strony postępowania.
Prezydencki minister Paweł Wypych nie chciał odnieść się do decyzji śledczych. - Komentowanie wypowiedzi czy wpisów posła Palikota jest poniżej godności urzędnika Kancelarii Prezydenta RP - uciął.
Prezydent tylko "na doczepkę"
Śledztwo w sprawie wpisu posła Platformy na blogu prowadziła Prokuratura Rejonowa Lublin-Północ. Lubelski Sąd Okręgowy uchylił wcześniejszą decyzję tej prokuratury o odmowie śledztwa w tej sprawie. W listopadzie ubiegłego roku w charakterze świadka został przesłuchany sam poseł Palikot. Treści jego zeznań prokuratura nie ujawniła.
Przewodniczący komisji "Przyjazne Państwo" tłumaczył wówczas dziennikarzom, że użył określenia "kurduple" wobec Jarosława i Lecha Kaczyńskich w odniesieniu do ich dzieciństwa, a jego intencją było pokazanie powodów ich lęków i niepewności siebie. Poseł zaznaczył, że jego wpis na blogu dotyczył zresztą głównie Jarosława Kaczyńskiego, a "Lech Kaczyński był tam na doczepkę".
Schowani za "barykadą kobiecych spódnic"
Wpis na blogu, którym zajmowali się śledczy, poseł PO zamieścił 22 kwietnia ubiegłego roku. Pisał w nim o tym, że gra "w grę wymyśloną przez Kaczyńskich", i "przejmując ich metody" usiłuje znaleźć motywację, która nimi kieruje.
- Widzę tylko tę jedną: przesłonięcie własnego tchórzostwa. Próbę wymazania kompleksów z młodości - kurdupli, przeganianych na podwórkach Żoliborza przez silniejszych kolegów, kompleksu słabosilnych, którzy respektują twarde zasady wyłącznie wobec słabszych od siebie. A kiedy nie dają sobie rady, chowają się za barykadą kobiecych spódnic lub sięgają po kaczuszkę - diagnozował wówczas poseł.
Źródło: PAP