Czy Arturowi Zirajewskiemu "Iwanowi", głównemu świadkowi w sprawie śmierci szefa polskiej policji gen. Marka Papały, ktoś świadomie podsunął leki psychotropowe, które go zabiły? Według "Rzeczpospolitej" tę hipotezę weryfikują obecnie gdańscy śledczy.
Artur Zirajewski zmarł na oddziale szpitalnym gdańskiego aresztu 3 stycznia z powodu zatoru płuc. Jedne z ustaleń śledztwa wskazują na to, że na krótko przed śmiercią gangster zażywał leki psychotropowe z grupy fenotiazyn. - Duże dawki fenotiazyn mogą zwiększyć krzepliwość krwi, a nawet spowodować zator płucny - mówią informatorzy "Rz", a śledczy badają, czy ktoś podsunął "Iwanowi" leki, które go zabiły. Bo według wcześniejszych ustaleń Zirajewski predyspozycji genetycznych do wystąpienia zatorów nie miał.
Skąd wziął leki?
Trop leków od początku był kluczowy dla wyjaśnienia zagadki śmierci Zirajewskiego. To nimi gangster się zatruł i dlatego 28 grudnia 2009 roku trafił do szpitala MSWiA w Gdańsku, skąd - jak przypuszczają prokuratorzy - chciał uciec, najprawdopodobniej za granicę. Wszystko wskazuje na to, że "Iwan" miał je z dwóch źródeł. Estazolan - o czym już wiadomo - zapisał mu legalnie więzienny lekarz jako środek na sen. Gangster mógł go gromadzić na półtora miesiąca przed śmiercią. Drugi z medykamentów, właśnie z grupy fenotiazyn, zdobył nielegalnie.
Prokuratorzy sprawdzają czy gangster dostał leki od któregoś z więźniów czy z zewnątrz. I czy też ktoś celowo mógł podsunąć mu lek mogący wywołać zator. Artur Zirajewski był głównym świadkiem w sprawie zabójstwa byłego szefa polskiej policji. Miał w 1998 r. uczestniczyć w spotkaniu, na którym biznesmen Edward Mazur miał oferować 40 tys. dolarów za zabójstwo Papały.
Źródło: rp.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24