- Parsknąłem śmiechem, to było żenujące i nieładne - ocenił w TVN24 Zbigniew Janas krytyczną reakcję przeciwników Henryki Krzywonos na jej wystąpienie. Ona sama wyjawiła, że gdy wychodziła z sali, poseł PiS Andrzej Jaworski nazwał ją "głupią krową". Wiceszef gdańskiej "Solidarności" Karol Guzikiewicz bronił swoich kolegów i zarzucił Krzywonos, że zapomniała, czym są sprawy socjalne.
Poniedziałkowe obchody 30. rocznicy podpisania Porozumień Sierpniowych w Gdyni były burzliwe. Wygwizdany został Donald Tusk, gromkie brawa dostał zaś krytykujący rząd Jarosław Kaczyński. Henryka Krzywonos, która zabrała głos po prezesie PiS, nie ukrywała swojego oburzenia reakcją publiczności na wystąpienie premiera. - Co my sobie wywalczyliśmy po 30 latach. Gwizdy? Nie szanowanie ludzi którzy tam byli? My w naszym kraju powinniśmy szanować ludzi. Wszyscy razem walczyliśmy: prezydent, premier, prezes PiS, jak również Leszek (Lech Kaczyński - red.) - mówiła.
"To było żenujące i nieładne"
Goście programu "Rozmowa Bardzo Polityczna" w TVN24 - z wyjątkiem Karola Guzikiewicza - chwalili wystąpienie Krzywonos. - Bardzo dziękuję za to, co powiedziałaś - powiedziała dziennikarka Teresa Torańska. Dodała, że tak jak Lech Wałęsa uważa, że trzeba "zwinąć sztandar S". - Wtedy naprawdę uratujemy "S", tę ideę solidarności, w którą wierzyło 10 milionów - mówiła.
Zbigniew Jansas skrytykował słowa Jarosława Kaczyńskiego, który po ostrym przemówieniu Krzywonos stwierdził, że nie zrozumiała ona jego słów.
- To było żenujące i nieładne. (...) Buchnąłem śmiechem. Poszedłem do Heni, ucałowałem ją w czoło - opisał swoją reakcję na słowa prezesa PiS. - Takie wielkie myśli były przekazywane, że ta tramwajara, która co prawda uratowała strajk, która była jedną z tych trzech wspaniałych kobiet, która zawróciła mężczyzn do stoczni, nie pojmuje przecież ani w ząb co tutaj ten wielki prezes ma do czynienia - ironizował dalej Janas odnośnie do wystąpienia prezesa PiS.
Z kolei Andrzej Celiński stwierdził, że przemówienie Krzywonos przywróciło honor poniedziałkowym uroczystościom. Ocenił jednak, że Tusk postąpił niesłusznie porównując obecną "S" do tej z 1981 roku (premier pytał, co zrobiło się z 9 mln ludzi, którzy odeszli z "S"). - Tamto to był ubrany w związkowe szaty ruch narodowo-wyzwoleńczy. (...) Chodziło o rzecz najważniejszą - o wolność - tłumaczył.
Torańska broniła słów premiera, argumentując, że obecna "S" chce zawłaszczyć mit swojej "poprzedniczki".
Krzywonos: nazwano mnie głupią krową
Sama zainteresowana, bohaterka sierpniowych wydarzeń sprzed 30 lat, nie ukrywała swojego oburzenia dzisiejszymi wydarzeniami. - Wpierw się zaprasza ludzi - prezydenta, premiera - którzy brali czynny udział w budowie "S", a później się ich obraża - mówiła wzburzona Krzywonos.
Działaczka opozycyjna w okresie PRL opowiedziała o incydencie, który miał miejsce po jej wystąpieniu. - Wychodząc z sali pan poseł PiS-u, poseł (Andrzej - red.) Jaworski odwraca się do mnie i mówi "głupia krowa". (...) Jeśli ci ludzie byli nastawieni pozytywnie do tego wszystkiego, no to ja nie mogę - wyjawiła.
"W wesele nie gra się marsza żałobnego"
Goście programu byli zgodni, że rocznicowe uroczystości nie powinny odbywać się wokół konfliktu.
Celiński podkreślił, że powinniśmy pamiętać iż "S" 1981 roku była jedną z najpiękniejszych kart historii Polski. - Niezależnie od podziałów, to coś, co powinno (...) ludzi skupiać w radości. Coś się nam udało - podkreślał.
- Jak jest wesele, to się nie gra marsza żałobnego. (...) Tego dnia powinniśmy świętować i się radować. Problemy to mamy na co dzień - dodał Janas.
Guzikiewicz: Tusk kłamie
Krytycznie do wystąpienia Krzywonos odniósł się natomiast Karol Guzikiewicz, wiceszef "Solidarności" w Stoczni Gdańskiej. Stwierdził, że Krzywonos zapomniała, czym są sprawy socjalne i podkreślił, że dzisiaj ludziom żyje się bardzo ciężko. - Ludziom potrzebna jest pomoc, do tego potrzebny jest dialog. Od rządu PO tego dialogu nie ma. Kiedy PiS rządziło, było bardziej otwarte - mówił.
Guzikiewicz ostro skrytykował również przemówienie premiera. Zarzucił mu m.in. kłamstwo i to, że sprowokował gwizdy. - Komuś zależy na konflikcie. Premier nie wyszedł z sali smutny. Wyszedł wesoły, przyszedł pokazać, że "Solidarność" jest zła - mówił dalej. Wiceszef "S" próbował odpierać zarzuty, że "Solidarność" popiera PiS. - "Solidarność" nie jest przybudówką PiS-u. Jednoczymy się programowo, bo bliżej nam do siebie, niż do PO - argumentował.
Na koniec zaapelował do Lecha Wałęsy, by jutro przybył na mszę do Gdańska z okazji 30. rocznicy Porozumień Sierpniowych. - Lechu, bądź jutro. Nie mów, że jesteś chory, bądź jutro z nami - zaapelował.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24