"Nie podoba mi się to. Chociaż każdy lot jest bardzo kosztowny a przepisów dochowano" - napisał na Twitterze minister obrony Tomasz Siemoniak, komentując huczne pożegnanie skompromitowanego dowódcy bazy wojskowej w Malborku. Odwołany przez ministra pułkownik, na odchodne przeleciał się myśliwcem MiG-29. Oczywiście na koszt podatnika.
Sprawą pożegnania byłego dowódcy 22. bazy lotniczej w Malborku zajął się reporter programu "Polska i świat".
Impreza pożegnalna odwołanego szefa bazy, kosztowała podatników około 100 tysięcy złotych. Choć ceremonia ostatniego lotu nie jest w wojsku niczym nowym, to kontrowersje budzi fakt, że były szef bazy został odwołany w trybie natychmiastowym przez szefa MON po tym, jak wykryto trwający latami mechanizm korupcyjny związany z nieprawidłowym zabezpieczeniem bazy.
"Nie podoba mi się to"
"Pozostaje pytanie co Tomasz Siemoniak sądzi o nagradzaniu kosztownym lotem usuwanych w takich okolicznościach dowódców?" - pytał na Twitterze reporter programu "Polska i świat".
"Nie podoba mi się to. Chociaż każdy lot jest bardzo kosztowny, a przepisów dochowano" - odpowiedział minister obrony narodowej.
@marekosiecimski @JacekSonta Nie podoba mi się to. Chociaż każdy lot jest bardzo kosztowny, a przepisów dochowano.— Tomasz Siemoniak (@TomaszSiemoniak) November 5, 2013
Co ciekawe, wojskowi, z którymi rozmawiał wcześniej reporter TVN24, nie widzieli w pożegnaniu byłego dowódcy nic złego. Sytuację krytycznie ocenił jednak były szef Transparency International. - To w gruncie rzeczy jest prywatna impreza robiona za publiczne pieniądze. To powinno być więc przedmiotem zainteresowania Najwyższej Izby Kontroli, prokuratury - uważa profesor Antoni Krzemiński.
Szef MON zapowiedział, że przyjrzy się sprawie kosztownego pożegnania odwołanego dowódcy. "Proszę pozwolić na głębsze zbadanie sprawy i ewentualną zmianę przepisu. Co nagle to po diable" - napisał na Twitterze.
Autor: kde/ja / Źródło: tvn24