Sprawa jest bardzo kłopotliwa i powinna zostać wyjaśniona - powiedział w "Rozmowie Rymanowskiego" Robert Biedroń z Ruchu Palikota. Skomentował w ten doniesienia "Rzeczpospolitej" jakoby poseł Ruchu Palikota Roman Kotliński próbował wymóc na informatorze "Rz" Ryszardzie Zającu odwołanie oświadczenia w zamian z pracę. Zając powiedział, że w kierowanych przez Kotlińskiego "Faktach i Mitach" pracował zabójca ks. Popiełuszki - Grzegorz Piotrowski.
Biedroń zastrzegł, że nie ma wiedzy w tej sprawie. Przyznał jednak, że jest bardzo kłopotliwa. - Chciałbym, żeby ta sprawa została gruntownie wyjaśniona - powiedział Biedroń.
Pytany czy odczytuje to jako próbę przekupienia informatora "Rz", odpowiedział: - Nie wiem, jak wiarygodny jest ten email (Kotlińskiego do Zająca - red.). Nie będę tego komentował.
Powtórzył jedynie, że coś się złego dzieje i trzeba to wyjaśnić i to nie tylko wewnątrz klubu parlamentarnego Ruchu Palikota.
- Jeśli ten tekst jest prawdziwy, to mamy do czynienia z ewidentnym skandalem i korupcją polityczną - powiedział z kolei Andrzej Dera z klubu Solidarna Polska. I dodał:- Tą sprawą powinna się zająć pani marszałek (Sejmu - red.), komisja etyki. To trzeba wyjaśnić do końca.
Dera podkreślił, że nie wyobraża sobie, aby jeśli te słowa byłyby prawdziwe, to poseł, który się tak zachowuje zasiadał w polskim parlamencie. - Jeśli się to potwierdzi, mamy do czynienia z przestępstwem - zaznaczył Dera.
To, że Kotliński w zamian za publiczne odwołanie oświadczenia ws. Piotrowskiego oferował informatorowi "Rzeczpospolitej" pracę wynika z emali, jakie opublikowała "Rz".
"Nie chodziło o przekupienie"
Kotliński ze swojego adresu email skierował do Zająca ofertę: "Mam dla Ciebie ostatnią propozycję. Otóż ten Gmyz z "Rzepy", który poluje na nas, podobno płaci byłym pracownikom "FiM" wyrzuconym z pracy przeze mnie po parę tysięcy za szkalowanie mojej osoby, za mówienie nieprawdy i za dalsze informacje, głównie fałszywe. Wiem, że Twoja informacja, którą mu sprzedałeś, też jest fałszywa – Piotrowski nie mógł pracować w "FiM" za Twoich czasów, bo siedział wtedy w pierdlu. Jeśli więc i Tobie zapłaciła ta hiena za poświadczenie nieprawdy, to powiedz o tym otwarcie, publicznie, choćby na konferencji prasowej. Nic Ci nie będzie. A jeśli się w ten sposób zrehabilitujesz, a tym samym uwiarygodnisz – zaproponuję Ci stałą współpracę w zakresie pisania ustaw, interpelacji. A być może – jeśli będziesz chciał, a wiem, że to Twoje życie i prawdziwe powołanie – także w pracy dziennikarskiej, forma współpracy do ustalenia. Co Ty na to?".
Zając odpisał: "Nic mu też nie "sprzedałem". Co do Piotrowskiego – obaj wiemy, jak było, poznałem go przecież w Twoim gabinecie, radziłeś się mnie parokrotnie, czy powinieneś go zatrudnić w tygodniku. Odradzałem Ci, żeby gazecie nie przypięto po wsze czasy nieładnej "łatki", nie posłuchałeś mojej rady i sam widzisz, że Ci źle nie radziłem".
Kotliński pytany przez "Rz", dlaczego chciał przekupić Zająca, stwierdził, że nie chodziło o przekupienie. Przekonywał, że chciał się jedynie bronić przed fałszywymi informacjami na swój temat i przekonać Zająca, by się "zreflektował".
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24