- Nie można ferować winy dopóki nie orzeknie jej sąd - mówi o Mirosławie G. minister zdrowia Ewa Kopacz. Ale pytana w "Magazynie 24 godziny" o to, czy kardiochirurg ma moralne prawo już teraz wrócić do pracy w szpitalu, zdecydowanie odpowiada: - Nie.
Prokuratura Okręgowa w Warszawie umorzyła w czwartek śledztwo przeciwko dr. G. uznając, że nie popełnił nie dopuścił się umyślnego zabójstwa pacjenta. Nadal toczy się inne śledztwo, w którym Mirosław G. jest podejrzany o korupcję (postawiono mu 45 takich zarzutów), mobbing, znęcanie się nad najbliższą osobą oraz usiłowanie zmuszania do poddania się innej czynności seksualnej.
"Nie można podważać zaufania pacjentów do lekarzy"
Komentując słowa Mirosława G. że jest gotowy wrócić do zawodu, minister tłumaczy: tu nie chodzi o jego gotowość. – Chodzi o to, czy może on być zaakceptowany nie tylko przez pacjentów, ale i przez kolegów jako człowiek, na którym ciążą zarzuty – mówiła Kopacz.
Pytana o komentarz do słów byłego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobro, że decyzja prokuratury była "politycznym zamówieniem", stwierdza tylko: to ostatnia osoba, której potrafiłabym ufać. – Swoimi szumnymi konferencjami już wielu ludzi skazał na niebyt w swoim zawodzie. A potem okazało się, że byli niewinni – tłumaczy minister zdrowia.
Dodaje, że w przypadku Mirosława G. została złamana podstawowa zasada. – Nie można podważać zaufania pacjentów do lekarzy, dopóki nie ma wiarygodnych dowodów na to, że ten lekarz na to zasługuje – podkreśla.
"To pacjent będzie decydował o kształcie szpitala"
Odnosząc się do medialnego zamieszania wokół projektu PO reformy zdrowia, zapewnia: - Nie ma zamysłu prywatyzacji. Jak tłumaczy, to że szpitalami będzie zarządzał samorząd oznacza, że będą one w publicznych a nie prywatnych rękach.
– Dlaczego od razu zakładacie, że ten nieodpowiedzialny samorząd będzie robił ze szpitalami jakieś cuda? – pytała, dodając: - Dla mnie nie jest ważne, jaka etykietka jest na szpitalu, do którego wchodzi pacjent, a żeby pacjent miał przyzwoitą merytoryczną obsługę, swoje łóżko, leki i klimat do tego, żeby spokojnie chorować.
Zapewnia, że po reformie to pacjent będzie miał możliwość decydowania jaki ma być kształt placówki, w której będzie się leczył. - Dzisiaj ten pacjent, który jest wyborcą i wybiera starostę, burmistrza i wymusza na nich kawałek drogi przed swoim domem, wymusi jakość w szpitalu – zapewniała Kopacz. - Gwarantuję to.
Pytana o to, czy reforma otworzy furtkę do łatwej likwidacji szpitali, zdecydowanie zaprzecza. - My przekształcimy szpital w spółkę prawa handlowego, co zgodnie z przepisami nie będzie oznaczało, że szpital będzie można ot tak sobie zlikwidować – zaznacza Kopacz.
Nie będzie też – jak podkreśla - prostego oddłużania. - Wyzerujemy zadłużenie po to, żeby spółka nie była ciężarem dla samorządu i nie kusiła likwidacją – tłumaczy Kopacz, zapewniając że nad projektem pracuje już Minister Finansów.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24