Te radary to maszynka do robienia pieniędzy - mówią zdenerwowani kierowcy z Siemianowic Śląskich o dwóch wideorejestratorach zamontowanych na skrzyżowaniu ulicy Henryka Krupanka ze Zwycięstwa. W ciągu czterech miesięcy urządzenia przyłapały ponad 2 tys. kierowców na łamaniu przepisów, głównie przejeżdżaniu przez skrzyżowanie na czerwonym świetle. - Nie polujemy na nikogo. Stanowczo protestuję przeciw myśliwskiej terminologii - odpowiada kierowcom Piotr Ichniowski ze Straży Miejskiej w Siemianowicach Śl.
Od czasu, kiedy wideorejestratory zostały zamontowane na skrzyżowaniu Krupanka-Zwycięstwa w Siemianowicach Śląskich, kamery nagrały aż 6 tys. zdarzeń. Najczęściej kierowcy przejeżdżają trasę na czerwonym świetle. Bywają też tacy, którzy rozmawiają przez telefon lub jeżdżą bez pasów. Takie wybryki kończą się utratą 6 punktów i portfelem lżejszym o minimum 300 złotych.
Trudne skrzyżowanie?
Kierowcy bronią się przed karami twierdząc, że wspomniane skrzyżowanie jest trudne, bo przy skręcie w lewo trzeba ustąpić pierwszeństwa jadącym z naprzeciwka. To powoduje, że jeśli przekraczają sygnalizację na pomarańczowym świetle, to zjazd jest już na czerwonym.
- Grzywna w postaci mandatu karnego, pieniądze, które wpływają z tej grzywny do budżetu miasta to skutek złamania prawa, a nie przyczyna całego działania. Nie polujemy na nikogo. Stanowczo protestuję przeciw myśliwskiej terminologii w tym zakresie - mówi Piotr Ichniowski ze Straży Miejskiej.
Jak dowiedział się reporter TVN24, o tym, że "nikt na nikogo nie poluje" świadczy fakt, że 10 proc. z zarejestrowanych zdarzeń zakończyło się uwzględnieniem reklamacji i ci kierowcy otrzymali jedynie upomnienia.
Mogą postawić kolejne
Jak informuje reporter, koszt zakupu wideo rejestratora już się zwrócił i teraz miasto jedynie zarabia na łamiących przepisy kierowcach. Jeśli okaże się, że na skrzyżowaniu Krupanka-Zwycięstwa znacznie poprawiło się bezpieczeństwo, urządzenia zostaną zamontowane także w innych punktach Siemianowic.
Autor: ktom / Źródło: tvn24