Prezydent Sopotu Jacek Karnowski to nie jedyna osoba, która w sprawie głośnej afery korupcyjnej w Sopocie może usłyszeć prokuratorskie zarzuty. Śledczy nie wykluczają, że przed sądem stanie także konserwator zabytków miasta, który miał mataczyć i składać fałszywe dokumenty - dowiedziała się TVN24.
- W toku postępowania zaszło uzasadnione podejrzenie składania przez jednego ze świadków fałszywych zeznań, a także przedkładania na użytek procesu dokumentów potwierdzających nieprawdę. W tym zakresie materiał został wyłączony do odrębnego postępowania i w tutejszym wydziale prowadzone jest nowe śledztwo - mówi TVN24 prokurator Zbigniew Niemczyk.
Jak dodaje, zeznania dotyczą istotnych dla sprawy głównej dokumentów z Urzędu Miasta Sopotu związanych z kamienicą, od której zaczęła się cała sprawa. Prokuratura nie podaje jednak, przeciwko komu wszczęto nowe śledztwo. - Na razie dotyczy ono jednej osoby, ale może się rozwinąć. Osoba z zarzutami to nie Jacek Karnowski i Sławomir Julke - mówi tylko Niemczyk.
Jak dowiedziała się TVN24 podejrzaną osobą jest konserwator zabytków miasta Sopot. Dokumenty, którymi się posługiwał, miały świadczyć na korzyść zamieszanego w aferę korupcyjną prezydenta Sopotu Jacka Karnowskiego.
Kontrowersje wokół prezydenta
Przypomnijmy - śledztwo w sprawie propozycji korupcyjnych jakie miał składać prezydent Sopotu biznesmenowi Sławomirowi Julke wszczęto w lipcu tego roku. Prokuraturę zawiadomił sam biznesmen (i członek PO). Twierdzi on, że Karnowski zażądał od niego łapówki w postaci dwóch mieszkań w zamian za pomoc w uzyskaniu zgody na dobudowanie piętra na jednej z sopockich kamienic. Sprawę domniemanej korupcji prowadzi gdańskie biuro do spraw przestępczości zorganizowanej Prokuratury Krajowej. Julke przekazał prokuraturze nagranie z rozmowy, jaką odbył z Karnowskim w marcu br. Zarząd PO wykluczył z partii Julkego - Karnowskiego tylko zawiesił. CZYTAJ WIĘCEJ. Jednak 21 lipca, Karnowski sam zrezygnował z członkostwa w PO.
Na początku lipca doszło do głośnej sesji Rady Miasta Sopotu, podczas której omawiano sprawę Karnowskiego. Wzięli w niej udział też m.in. posłowie PiS Jacek Kurski, Zbigniew Ziobro i Arkadiusz Mularczyk. Posłowie Prawa i Sprawiedliwości nie tylko po raz kolejny domagali się odejścia ze stanowiska prezydenta miasta, ale i przedstawili własną kandydatkę na jego następczynię - „o ile odbędą się wybory”, oraz skrytykowali PO za nieudolną walkę z korupcją. CZYTAJ WIĘCEJ O AWANTURZE
Samorządowcy murem za prezydentem
Karnowski nie przyznaje się do winy. Twierdzi, że rozbudowa kamienicy miała być wspólną inwestycją: jego i zaprzyjaźnionego z nim wówczas Julkego. Po wyjściu sprawy na jaw udał się na urlop. Po jego zakończeniu wrócił do pracy w magistracie. KARNOWSKI BRONI SIĘ
Dwóch urzędujących wiceprezydentów Sopotu oraz trzydziestu byłych i obecnych radnych podpisało się pod oświadczeniem, w którym bronią oskarżanego o zażądanie łapówki prezydenta Sopotu. "CZEKAMY NA SPRAWIEDLIWY OSĄD"
Od kogo Karnowski żądał łapówki?
Śledztwo w jego sprawie - jak zdradza prokurator Niemczyk - jest już na "bardzo zaawansowanym etapie". - Do tej pory przesłuchano blisko 70 świadków, uzyskano szereg dokumentów i pierwsze ekspertyzy, które zleciliśmy - relacjonuje prokurator. Nie ujawnia jednak, kiedy akt oskarżenia trafi do sądu.
W toku postępowania przygotowawczego w sprawie Karnowskiego pojawił się ponoć jeszcze jeden wątek. Jak informuje RMF FM prezydent Sopotu miał domagać się łapówki nie tylko od Julkego ale także od jednego z trójmiejskich dealerów samochodowych. - Chodzi o relacje przynoszące obopólne korzyści, a mogące mieć podłoże korupcyjne, relacje trwające jakiś czas i budzące bardzo poważne wątpliwości. Prokuratura analizuje odpowiedzialność karną Jacka Karnowskiego w zakresie obu wątków - mówi prokurator Niemczyk.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Zbigniew Niemczyk, Prokuratura Krajowa w Gdańsku/TVN24/Fot.PAP