- Jest taka moda przychodząca z zagranicy, ale niedobra moda. Moda, która też pokazuje, że w tych krajach, z których ona przychodzi, jest wzrost zachorowań na choroby zakaźne - wyjaśniał marszałek Senatu Stanisław Karczewski, pytany o to, czy należy się szczepić. Wcześniej premier Beata Szydło mówiła, że "nie lekceważy głosów tych, którzy oczekują prawa do nieszczepienia swoich dzieci".
Marszałek Senatu Stanisław Karczewski był pytany w RMF FM o kwestię szczepień. Zachęcał do tego, aby się szczepić.
"Apeluję do tych, którzy nie chcą szczepić"
Jego zdaniem ci, którzy mówią, żeby się nie szczepić, mówią źle. - Jest taka w tej chwili moda przychodząca z zagranicy, ale niedobra moda. Moda, która też pokazuje, że w tych krajach, z których ona przychodzi, jest wzrost zachorowań na choroby zakaźne. Na razie niegroźne, ale być może mogą być groźne. Zresztą sama grypa też jest bardzo groźną chorobą - powiedział Karczewski.
- Apeluję do tych, którzy nie chcą szczepić, żeby zmienili zdanie. Jestem gotów z nimi się spotkać i rozmawiać, ale tylko i wyłącznie po to, żeby przekonywać ich do tego, żeby zmienili zdanie. Sam zaszczepiłem się razem z ministrem Radziwiłłem i zachęcam wszystkich do szczepień. Ale poza szczepieniami ważny jest zdrowy tryb życia, dobre odżywianie się, wypoczynek - dodał.
Podczas konferencji prasowej zorganizowanej w Senacie ministrowie zachęcali do korzystania ze szczepień i prowadzenia zdrowego trybu życia. - Ja zaszczepię pana ministra, pan minister mnie. W ubiegłym roku byłem szczepiony przez pana ministra, pochwalę się i powiem państwu, że szczepienie było skuteczne i uchroniło mnie przed grypą - mówił Karczewski.
"Nie jestem lekarzem, jestem matką"
Dzień po szczepieniach ministrów premier Beata Szydło w Radiu Maryja została zapytana przez jednego ze słuchaczy o stanowisko wobec szczepień dzieci.
- Ten temat wywołuje emocje, co jest rzeczą naturalną, dlatego że każdy rodzic chce jak najlepiej dla swojego dziecka. Są rodzice, którzy mają przeświadczenie o tym, że szczepionka może ich dziecku zaszkodzić, ale są tacy, którzy są przekonani, że szczepienie uchroni przed chorobą - mówiła.
- Nie umiem tego ocenić pod względem merytorycznym, bo nie jestem lekarzem, jestem matką. Moi synowie są już dorośli, ale szczepiłam moje dzieci. Na szczęście nie mam złych doświadczeń, ale znam też historie, kiedy rzeczywiście dziecko po zaszczepieniu się rozchorowało. To jest trudny wybór. Każdy z rodziców ma dylemat, co powinien zrobić. Niemniej jednak moja opinia jest taka, że szczepienia są potrzebne - oceniła szefowa rządu.
"Nie lekceważę głosów tych, którzy oczekują prawa do nieszczepienia dzieci"
Jak dodała premier, "nie lekceważy głosów tych, którzy oczekują prawa do nieszczepienia swoich dzieci". Powiedziała, że w Kancelarii Premiera odbyło się spotkanie z przedstawicielami rodziców, którzy podnoszą ten problem. - Będziemy nadal zastanawiać się, w jaki sposób pogodzić te dwa stanowiska, co nie będzie zapewne łatwe - stwierdziła.
Autor: kb//now / Źródło: RMF FM, Radio Maryja, tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24