Prezydent nie będzie czynił żadnych przeszkód, a nominacja Andrzeja Czumy na ministra sprawiedliwości nastąpi po ustaleniu technicznych szczegółów - zapewnił w TVN24 Michał Kamiński z kancelarii Lecha Kaczyńskiego. - Prezydent wita kandydaturę Czumy z nadzieją - powiedział inni prezydencki minister Andrzej Duda. Bardzo zadowolony z wyboru swojego następcy jest Zbigniew Ćwiąkalski. Z kolei Zbigniew Ziobro na Andrzeju Czumie nie zostawia suchej nitki: Dał się poznać jako zaangażowany politycznie członek PO.
Komentując decyzję premiera Donalda Tuska Kamiński stwierdził, że prezydent łączy z nominacją Czumy duże nadzieje. - Pan Czuma jest człowiekiem o pięknej karcie. Prezydent wyraził nadzieję, że będzie dobrym ministrem.
Kamiński dodał, że Kancelaria Prezydenta została poinformowana wcześniej o tej kandydaturze.
"Prezydent wita kandydaturę Czumy z nadzieją"
- Prezydent Lech Kaczyński wita kandydaturę Andrzeja Czumy na ministra sprawiedliwości z nadzieją - powiedział prezydencki minister Andrzej Duda. Przypomniał, że Czuma ma za sobą "wielką kartę działalności w opozycji demokratycznej". - Pochodzi z rodziny z wielkimi patriotycznymi tradycjami - podkreślił. Duda nie chciał mówić o kompetencjach przyszłego ministra.
Ćwiąkalski: decyzja mi się bardzo podoba
Poprzedniego ministra sprawiedliwości kandydatura Czumy ucieszyła. - Ta decyzja mi się bardzo podoba, on ma wielkie zasługi. To prawy i zacny człowiek - powiedział TVN24 Zbigniew Ćwiąkalski.
Zdymisjonowany minister powiedział, że Czuma powinien iść jego drogą. - Liczba przestępstw i więźniów spadła, poczucie bezpieczeństwa Polaków wzrosło, więc mam nadzieję, że Czuma będzie kontynuował tę linię - stwierdził.
Ćwiąkalski nowemu ministrowi dał też radę: Trzeba pozostać sobą i pamiętać, że ministrem się bywa, a człowiekiem się zostaje.
Ziobro: Czuma to zaangażowany politycznie członek PO
Zbigniew Ziobro, były minister sprawiedliwości w rządzie PiS nominację Czumy określa jako "nie do końca przemyślaną". Ziobro podkreślił, że szanuje Andrzeja Czumę za działalność opozycyjną, "ale jest druga strona jego działalności po 1989 roku". – Dał się poznać jako zaangażowany politycznie członek PO, któremu została powierzona komisja politycznego rozliczenia, politycznej napaści na PiS – uważa Ziobro, który źle ocenia działalność Czumy jako przewodniczącego komisji ds. nacisków.
Według byłego ministra sprawiedliwości, choć Andrzej Czuma skończył prawo, jednak "nie była to ta przestrzeń, którą się pasjonował i którą praktykował". – Nie przyszedł z jasną wizją zmian w resorcie sprawiedliwości – ocenił Ziobro. Były minister sprawiedliwości życzył jednak powodzenia nowemu szefowi resortu.
Karpiniuk do Ziobry: To drwina albo kpina
- Ziobro nie jest autorytetem, jeśli chodzi o wiedzę prawniczą – ripostuje Sebastian Karpiniuk z PO, członek komisji ds. nacisków. Według Karpiniuka słowa Ziobry brzmią jak "drwina albo kpina". - Andrzej Czuma bezapelacyjnie jest człowiekiem o wielkiej wiedzy prawniczej – uważa Karpiniuk. Według posła, przyszły minister sprawiedliwości jest człowiekiem, który "zawsze był bezkompromisowy, rzetelny i cenił wartości".
Martyniuk: Premier nie miał kandydatów
SLD nie wypowiada się o decyzji zbyt pozytywnie. - Premier Donald Tusk przy wyborze Andrzeja Czumy na ministra sprawiedliwości kierował się tym, że nie miał kompletnie kandydatów na to stanowisko - ocenił poseł Lewicy Wacław Martyniuk. - Ta informacja szalenie mnie zdziwiła, bowiem mówiono, że rozpatruje się kandydatury wielkich ludzi polskiego prawa, a mamy pana ministra Czumę. Przykro mi, że tak jest - powiedział dziennikarzom Martyniuk.
Kłopotek: Będzie ostra jazda
- To zaskakująca kandydatura, ale dobra kandydatura – powiedział poseł PSL Eugeniusz Kłopotek po ogłoszeniu tej decyzji przez premiera. Zaznaczył, że "będzie ostra jazda" i na pewno "będzie się działo", ponieważ - jak tłumaczył - niekiedy w środowisku wymiaru sprawiedliwości potrzebny jest kompromis, a nie "pójście na ostro". - A niestety do kompromisu pan Andrzej Czuma nie był skłonny - ocenił poseł.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24, fot. PAP/Andrzej Grygiel