Były szef CBA Mariusz Kamiński nie złamał prawa, gdy powiadomił o tzw. aferze stoczniowej najważniejsze osoby w państwie, a dopiero potem prokuraturę - uznała Prokuratura Okręgowa w Warszawie. I odmówiła wszczęcia śledztwa w tej sprawie. Zawiadomienie przeciw Kamińskiemu złożył szef kancelarii premiera Tomasz Arabski.
- Według prokuratora, były szef CBA dopełnił swoich obowiązków i niezwłocznie poinformował prokuraturę o całej sprawie. Dlatego śledztwo nie zostało wszczęte - powiedział rzecznik prokuratury Mateusz Martyniuk, potwierdzając informacje podane przez Radio Zet.
9 października szef Kancelarii Premiera Tomasz Arabski złożył prokuratorowi generalnemu zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa w procesie sprzedaży składników majątku stoczni. Jednocześnie zawiadomił o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez Kamińskiego. Zdaniem Arabskiego, przestępstwo popełnione przez ówczesnego szefa CBA miało polegać na tym, że miał on dowody pozwalające na wszczęcie postępowania karnego, ale nie zawiadomił o tym prokuratury. Stało się to po tym, jak cztery dni wcześniej szef CBA Mariusz Kamiński w piśmie do premiera, prezydenta oraz Prezydium Sejmu i Senatu alarmował, że doszło do nieprawidłowości w procesie prywatyzacyjnym stoczni w Gdyni i Szczecinie.
Czynili wszystko, by wygrał katarski inwestor?
Śledztwo w sprawie domniemanego przekroczenia uprawnień urzędników Agencji Rozwoju Przemysłu i Ministerstwa Skarbu Państwa przez "utrudnianie przetargu" na sprzedaż stoczni w Gdyni i Szczecinie prowadzi obecnie warszawska prokuratura apelacyjna. Wszczęła je prokuratura okręgowa, ale poprosiła o przeniesienie sprawy do innej jednostki.
Według materiału z raportu CBA ujawnionych przez "Wprost", urzędnicy Agencji mieli czynić wszystko, by przetarg na stocznie w Gdyni i Szczecinie wygrał katarski inwestor Stichting Particulier Fonds Greenrights. Mieli oni informować go o tym, jakie oferty składają pozostałe podmioty. W kontekście tego inwestora padają określenia "nasz", "przyjaciele". Według "Wprost", kiedy Katarczycy nie dopełnili na czas formalności, urzędnicy ARP mieli wydłużać termin rejestracji do udziału w przetargu i wpłaty wadium, a gdy w pierwszym dniu przetargu postanowili wycofać się z transakcji, minister skarbu chciał całą procedurę "przerwać".
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24