PiS się kurczy. Legitymacje partyjne oddało dwóch posłów z Wielkopolski. Sprawę na gorąco skomentował w TVN24 marszałek Sejmu. - PiS wpada w pułapkę własnego radykalizmu - powiedział Bronisław Komorowski (PO).
Posłowie Filip Libicki i Jacek Tomczak opuścili szeregi PiS w proteście przeciwko nie wystawieniu do wyborów do europarlamentu Marcina Libickiego. Władze PiS tego nie potwierdzają, ale najpewniej ma to związek z tym, jakoby Libicki senior współpracował ze służbami PRL. On temu zaprzecza, a sprawę bada sąd.
W ocenie marszałka, Prawo i Sprawiedliwość "za wysoko wywiesza na sztandarach sprawy lustracyjne". Jest przekonany, że jeden z najbardziej pracowitych europosłów został "poświęcony dla celów politycznych", to "ktoś, kogo się w dodatku nie lubiło".
Odchodzą w imię ojca
Bronisław Komorowski podkreślał, że decyzja Komitetu Politycznego PiSu to próba zachowania wizerunku zwolenników twardej lustracji. Dodał jednocześnie, że "PiS nie zawsze zachowywał się tak pryncypialnie" i wskazał na Andrzeja Kryże. - Był wiceministrem w rządzie Kaczyńskiego, mimo że skazywał działaczy politycznej opozycji na więzienie - przypomniał marszałek.
To wtedy - jego zdaniem - prezes PiS Jarosław Kaczyński "stracił cnotę radykalnego lustratora". - Dlatego również w przypadku Marcina Libickiego mógł zrezygnować z utrzymywania takiego wizerunku i zachować go na liście kandydatów - powiedział polityk PO.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24