Jacek Kurski oskarża policję, że ta ze szczególnym uporem śledzi jego samochodowe eskapady. Szczególny upór objawia się tym, że auto europosła, jadące z prędkością odległą od przepisowej, znów wpadło ostatnio w oko fotoradaru. "Fakty" sprawdziły, przed czym policja chroni Kurskiego.
Huk giętych blach na reklamowym filmiku obwieścił początek nowej kampanii nakłaniającej kierowców do ograniczenia prędkości. Równie wiele hałasu zrobiła poranna deklaracja europosła Jacka Kurskiego, który jako kierowca czuje się ofiarą policji.
- Setki posłów i senatorów są łapane, a tylko na Jacka Kurskiego jest z policji zlecenie, żeby o tym informować i to jest skandal – powiedział radiu Gdańsk. Właśnie wyszło bowiem na jaw, że w listopadzie w Człuchowie poseł dwa razy w ciągu trzech dni został uwieczniony na fotoradarowym zdjęciu.
"Nikt się złośliwie nie uwziął"
- Jestem przekonany, że żaden komendant wojewódzki ani powiatowy, ani żaden inny dowódca policji, ani nawet sami policjanci złośliwie się nie uwzięli na pana posła – zapewnia jednakkomendant główny policji Andrzej Matejuk. Ponadto radar w Człuchowie należy do straży gminnej, a nie policji. Tamtejszy komendant niejedno już widział i jazda europosła wrażenia na nim nie robi. - Są dużo lepsi, bo w jednym dniu potrafią popełnić wykroczenie cztery razy – mówi Krzysztof Bulwan.
Komendanta dziwi jednak, że europoseł węszy drogowy spisek - tym bardziej, że sam z nim rozmawiał. - Deklarował, że te wykroczenia wynikają tylko z pośpiechu związanego z faktem sprawowania mandatu europosła. Obiecał poprawę – dodaje Bulwan. Na dobry początek Jacek Kurski dobrowolnie wpłacił równowartość mandatu na stowarzyszenie pomocy ofiarom wypadków.
Popisać się na słoneczku
Policjanci patrolujący wylot z Warszawy na Gdańsk trochę europosła i podobnie jeżdżących kierowców rozumieją. - Wiosna zachęca do takiej jazdy, nie? Wszyscy ożywieni są. Jak słoneczko jest, to - uuu - pokazują swoje! – obrazowo wyjaśnia mł. asp. Tomasz Kleniewski ze stołecznej komendy.
I wtedy policjanci też pokazują swoje. Nagrania na wideorejestratorze. Ale w kinie samochodowym repertuar się zmienia. Rusza rządowa kampania "Prędkość zabija". - Jak dotrzeć do ludzi, którzy nie są agresywni na codzień, a jednak nagle muszą się w jakiejś sytuacji popisać - i to jest to, o co będziemy apelować – wyjaśnia wiceminister infrastruktury Radosław Stępień.
Źródło: TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn