Nawet jeżeli by uznać, że Trybunał Konstytucyjny powie, że fragmenty karne ustawy o IPN są niezgodne z konstytucją, to i tak będzie obowiązywała ważniejsza część tej ustawy, mianowicie ta, dotycząca spraw cywilnych - powiedział w "Piaskiem po oczach" wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki.
W czwartek na stronie internetowej Trybunału Konstytucyjnego zostało zamieszczone stanowisko Prokuratora Generalnego w sprawie prezydenckiego wniosku o zbadanie zgodności z przepisami konstytucji nowelizacji ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej.
W stanowisku podpisanym przez zastępcę prokuratora generalnego Roberta Hernanda prokurator generalny wnosi o uznanie za konstytucyjny m.in. przepis o karalności za publicznie i wbrew faktom przypisywanie polskiemu narodowi lub państwu polskiemu odpowiedzialności lub współodpowiedzialności za zbrodnie popełnione m.in. przez III Rzeszę Niemiecką. Jednocześnie - według stanowiska Prokuratora Generalnego - niekonstytucyjny jest zapis w art. 55b nowelizacji, który przewiduje, że "niezależnie od przepisów obowiązujących w miejscu popełnienia czynu zabronionego niniejszą ustawę stosuje się do obywatela polskiego oraz cudzoziemca w razie popełnienia przestępstw, o których mowa w art. 55 i art. 55a."
Jak wyjaśniła w swoim oświadczeniu rzeczniczka Prokuratury Krajowej prok. Ewa Bialik, wątpliwości prokuratora generalnego pojawiły się w związku z dodaniem przez Sejm przepisów regulujących kwestie zbrodni popełnionych przez ukraińskich nacjonalistów i powiązanymi z tym skutkami rozciągającymi się poza granice kraju. Takie tłumaczenie nie znalazło się jednak we wniosku prokuratora generalnego do TK.
"Wątki są źle napisane"
Wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki, odnosząc się w "Piaskiem po oczach" do wniosku prokuratora generalnego, powiedział, że mówi on o niekonstytucyjności "w części, do której od samego początku byliśmy krytyczni". - To znaczy części, która dotyczyła zbrodni popełnianej na Polakach przez Ukraińców - mówił.
Na uwagę, że takiego tłumaczenia nie ma w pisemnym wniosku prokuratora generalnego do Trybunału Konstytucyjnego, Jaki tłumaczył, że przepis 55b dotyczy również "przepisu 55, w którym są dopisane kwestie ukraińskie".
Zaznaczył, że "ustawy zostały połączone w Sejmie i w związku z powyższym przepis należy czytać razem". - Tak twierdzą prawnicy, tak twierdzą prokuratorzy - dodał Jaki.
Tłumaczył, że jest za "penalizacją banderyzmu, ale te wątki są źle napisane". - Od początku tak mówiliśmy. To ja prezentowałem stanowisko rządu półtora roku temu, kiedy ten projekt był procedowany w Sejmie. Kiedy połączono te projekty ustaw, mówiłem: jesteśmy za penalizacją banderyzmu, ale przeciwko takiemu przepisowi. Ale posłowie mnie przegłosowali - mówił.
Przyznał jednak, że zarówno on jak i minister sprawiedliwości i prokurator generalny zagłosowali za ustawą.
Jaki podkreślił, że "fundamentem tej ustawy nie były wcale przepisy karne, tylko cywilne, które dawały legitymację do tego, żeby walczyć o dobre imię Polski między innymi poprzez organizacje pozarządowe na świecie".
- Nawet jeżeli by uznać, że Trybunał Konstytucyjny powie, że fragmenty karne tej ustawy są niezgodne z konstytucją, to i tak będzie obowiązywała ważniejsza część tej ustawy, mianowicie ta dotycząca spraw cywilnych - powiedział Jaki.
Gość "Piaskiem po oczach" zgodził się, że ustawa spowodowała problemy międzynarodowe. Zaznaczył jednak, że ustawa o IPN jest prostym przepisem mówiącym o tym, że nie wolno pomawiać Polaków. Dodał, że "podobne przepisy broniące dobrego imienia każdego narodu ma większość państw Unii Europejskiej".
- Jeżeli chodzi o ustawę o IPN, być może popełniłem jakieś błędy - przyznał Jaki, po czym kontynuował: - Natomiast większość projektów kończyła się skutecznie.
Do swoich sukcesów zaliczył między innymi walkę z mafią reprywatyzacyjną w Warszawie, stworzenie komisji weryfikacyjnej do spraw reprywatyzacji warszawskich nieruchomości oraz program "Praca dla więźniów".
Jaki: konsultacje międzynarodowe należą do MSZ
Jaki odniósł się również do konsultacji międzynarodowych dotyczących ustawy o IPN. - Nie ja za to odpowiadam - stwierdził. - W przeciągu ostatniego roku miałem rzeczywiście spotkania z przedstawicielami ambasady Izraela i Stanów Zjednoczonych i ani razu nie pytali mnie o tę ustawę, pytali mnie o inną ustawę - powiedział.
Podkreślił, że konsultacje międzynarodowe należą do obowiązków MSZ. - Jeżeli by należały do moich obowiązków, to w takim razie trzeba by zlikwidować placówki dyplomatyczne i do komisji reprywatyzacyjnej zatrudnić specjalistę od polityki wewnętrznej Izraela - dodał.
Autor: js/adso / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24