Jest środa, niemal dokładnie godzina 10 rano. Młodszy aspirant Andrzej Struj, choć po cywilnemu i w ostatnim dniu swego urlopu, to jednak zwraca chuliganowi uwagę, by nie demolował publicznego mienia. Chwilę później policjant leży na ziemi raniony ciosami noża. Po dwóch godzinach umiera.
Godzina 10. Na przystanek tramwajowy przy ul. Połczyńskiej (przystanek Fort Wola 03) na warszawskiej Woli wjeżdża tramwaj linii 26. Jeden ze stojących przy wiacie mężczyzn rzuca w wagon koszem na śmieci. Trafia w przedostatnią szybę drugiego wagonu. Na jego zachowanie natychmiast reaguje wysiadający z tramwaju pasażer. Jak się później okaże, to mł. 42-letni asp. Andrzej Struj, policjant z 15-letnim stażem, który pracuje w wydziale wywiadowczo-patrolowym Komendy Stołecznej Policji. Wywiązuje się szarpanina, w trakcie której 17-letni Mateusz N. trafia mężczyznę nożem w klatkę piersiową. Ciężko ranny policjant pada na chodnik. Świadkowie zeznają później, że w zdarzeniu uczestniczył jeszcze jeden mężczyzna. Miał on trzymać policjanta., gdy Mateusz N. zadawał mu ciosy nożem.
Około godz. 10:25 ulicą Połczyńską przejeżdża patrol straży miejskiej. Jak wynika z notatki służbowej, strażnicy widzą siedzącego mężczyznę opartego o hałdę śniegu. Wokół niego gromadzi się grupa gapiów. Świadkowie opowiadają strażnikom, że mężczyzna kilkakrotnie został pchnięty nożem. Strażnicy przystępują do akcji reanimacyjnej i natychmiast wzywają pogotowie ratunkowe. U rannego nie wyczuwają ani oddechu, ani pulsu. W trakcie masażu serca, mężczyzna odzyskuje czynności życiowe, jednak nie jest przytomny. Jednocześnie strażnicy cały czas starają się zatamować krwotok z klatki piersiowej. Wkrótce przyjeżdża policja, a następnie karetka pogotowia ratunkowe. Ratownicy kontynuują reanimację.
Zabójca: "Czy raniony policjant jeszcze żyje?"
Policja przekazuje wszystkim załogom policji rysopis sprawcy. Kilkanaście minut później na ulicy Jana Kazimierza dziwnie zachowującego się młodego mężczyznę zauważa Dariusz Krzystek, zastępca komendanta rejonowego policji na Ochocie. Zatrzymanym okazuje się 17-letni Mateusz N. Ma pół promila alkoholu we krwi. Jak wynika z policyjnych ustaleń, to on zadał śmiertelne ciosy. Jest już znany policji: jako nieletni zatrzymywany był pod wpływem alkoholu za znieważenia funkcjonariuszy i uszkodzenie mienia. Ostatnio zatrzymywany był za rozbój, udział w bójce i uszkodzenie wiaty przystankowej. Podobno jedno z pytań, jakie zadał funkcjonariuszom w trakcie zatrzymania brzmiało: "Czy raniony policjant jeszcze żyje?"
Kilka godzin później (prawdopodobnie ok. godz. 12) funkcjonariusz umiera w szpitalu przy ulicy Kasprzaka. Szpital odmawia udzielenia jakiekolwiek informacji na temat bezpośredniej przyczyny śmierci. W środę wieczorem stołeczni policjanci zatrzymują drugiego mężczyznę, który może mieć związek ze środowym atakiem na policjanta. Policja odmawia komentarzy na temat jego udziału w sprawie.
Żałoba
W czwartek jest przeprowadzana sekcja zwłok w celu ustalenia przyczyn śmierci. Tego dnia ma odbyć się również przesłuchanie pierwszego z mężczyzn oraz postawienie mu zarzutów. Jak na razie prokuratura odmawia podania jakichkolwiek szczegółów.
Szef stołecznej policji ogłasza żałobę w podległej mu jednostce. Radiowozy wyjeżdżają z czarnymi wstążkami. W środę po południu Kancelaria Prezydenta informuje, że Lech Kaczyński podjął decyzję o pośmiertnym odznaczeniu zmarłego policjanta Krzyżem Zasługi za Dzielność. Internetowe Forum Policyjne, którego zmarły policjant był moderatorem i jednym z najaktywniejszych użytkowników, jest zamknięte do końca dnia. W ten sposób koledzy zamordowanego chcą oddać hołd jego pamięci.
Sekcja Dokumentacji i Analiz TVN24 na podstawie informacji:
PAP
TVN Warszawa
Komendy Stołecznej Policji
Rzecznika Prasowego Straży Miejskiej m.st. Warszawy
Prokuratury
Źródło: Sekcja Dokumentacji i Analiz TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24