To jedna z największych afer korupcyjnych w polskiej armii - mówią śledczy. Chodzi o ustawiane przetargi i miliardy złotych. W proceder są zamieszani wojskowi najwyższych szczebli m.in. ze Sztabu Generalnego.
O sprawie mówił we wtorek na antenie TVN24 rzecznik CBA Jacek Dobrzyński. Osoby, które miały ustawiać przetargi na wyposażenie wojska, określił jako zorganizowaną grupę przestępczą, która chciała zmonopolizować rynek. - Układali się między sobą, tylko po to, żeby wygrać przetargi na kilkadziesiąt, a nawet kilkaset milionów złotych - powiedział rzecznik CBA.
Płk Mikołaj Przybył z Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Poznaniu: - Śledztwo trwało od roku i było prowadzone pod nadzorem wydziału ds. przestępczości zorganizowanej. Na terenie Sztabu Generalnego zabezpieczono szereg dokumentów, teraz trwa ich weryfikacja.
Jak wybuchła afera?
Afera zaczęła się półtora roku temu. Wtedy - jak pisze "Gazeta Wyborcza" - kilku biznesmenów z Lubuskiego poskarżyło się wtedy prokuraturze i CBA, że przetargi na ochronę wojskowych obiektów w całym kraju wygrywa jedna firma, bo jej właściciel daje łapówki za ustawianie przetargów. Wskazali firmę Hertz Systems z Zielonej Góry.
Prokuratorzy i funkcjonariusze CBA stopniowo odkrywali gigantyczną sieć powiązań. W śledztwie najpierw wpadały płotki: dwaj inspektorzy budowlani, którzy za łapówki odbierali obiekty dla wojska. Miał je płacić również Hertz.
Wpadli na podsłuchach
Prokuratura podejrzewała, że firma informacje o przetargach dostawała od kogoś z wojska. CBA założyło podsłuchy. Jeden - na telefonie szefa Hertza, Zygmunta T.
Po pierwszych podsłuchanych rozmowach prokuratorzy zorientowali się, że sprawa jest o wiele grubsza. Bo jednym z rozmówców szefa Hertza był płk Marek G. ze Sztabu Generalnego, doradca gen. Andrzeja Kaczyńskiego, szefa zarządu planowania systemów dowodzenia i łączności P6 (P6 odpowiada za wprowadzenie nowoczesnych systemów łączności).
Płk G. jest też szefem polsko-amerykańskiego komitetu, który ma wdrożyć strategiczny system łączności Link 16 w polskiej armii. W Polsce posługują się nim tylko piloci F-16. Pozwala on widzieć pełny obraz pola walki, dzięki niemu można precyzyjnie namierzyć pozycję pojedynczego żołnierza. System stosują już inne kraje NATO. W przyszłości ma go używać cała nasza armia.
"Dobrze, że był wypadek"
Przetarg na Link 16 jest wart 2 mld zł. Hertz miał dostać część zlecenia na 300 mln zł, m.in. na łączność dla piechoty. Płk Marek G. w nagranych rozmowach instruuje szefa Hertza, jak wygrać przetarg - informuje o warunkach i konkurencji.
Mówił też, że "dobrze, iż był ten wypadek w Afganistanie, bo to pozwoli na uzyskanie więcej pieniędzy". Chodziło o kpt. Daniela Ambrozińskiego, który zginął w zasadzce talibów w sierpniu ub. roku. Źle działał wówczas system rozpoznania terenu. MON odwołał inny przetarg na ten system z powodu wysokich kosztów
Nie przyznał się do winy
Jak to możliwe, że firma ochroniarska oferuje najnowocześniejszy sprzęt wojskowy? Hertz chwali się na swojej stronie internetowej, że współpracuje z amerykańskimi producentami sprzętu do Link 16. Dlaczego Amerykanie wzięli pośrednika? Bada to prokuratura.
Kilka dni temu CBA i żandarmeria wojskowa zatrzymały szefa Hertza. A w poniedziałek - płk. Marka G. Pierwszy nie przyznał się do winy, został aresztowany na trzy miesiące.
Pułkownik wyjawił, że forował Hertza. W zamian jeździł na koszt firmy za granicę, naprawiał auto, dostał telefon z wysokim limitem połączeń. Firma zatrudniała jego córkę. CBA sprawdza, jak pułkownik dorobił się pokaźnego majątku.
We wtorek, gdy na tajnym posiedzeniu decydowano o aresztowaniu pułkownika (dostał trzy miesiące), G. , "rozkleił się". Powiedział, że nie czuje się winny, bo popierał polską firmę.
Pierwsze konsekwencje
Prokuratura zatrzymała jeszcze kilka innych osób - wojskowych i cywilów. Oficerowie Sztabu Generalnego, którzy usłyszeli zarzuty w aferze korupcyjnej, mają być - jak podaje radio RMF FM - przeniesieni do rezerwy kadrowej. Niewykluczone, że potem zostaną usunięci z wojska. Szef MON już polecił wyciągnięcie wobec nich konsekwencji kadrowych.
Źródło: TVN24, Gazeta Wyborcza
Źródło zdjęcia głównego: TVN24