- Inwigilacja obywateli to tylko wrażenie, bo dane statystyczne są niewłaściwie interpretowane - mówi w wywiadzie dla "Dziennika Gazety Prawnej" szef CBA Paweł Wojtunik. Jego zdaniem jednak, skuteczne zwalczanie przestępczości, terroryzmu lub korupcji zawsze odbywa się kosztem ograniczenia części praw i wolności obywatelskich.
W wywiadzie dla "DGP" Wojtunik został zapytany m.in. o ostatnie statystyki Urzędu Komunikacji Elektronicznej. Według nich, służby bezpieczeństwa tylko w ubiegłym roku, sięgały po informacje wynikające z naszych połączeń telefonicznych aż ponad 1 milion 850 tys. razy. To czyni Polaków najbardziej inwigilowanym narodem w Europie.
Jesteśmy jednym z nielicznych europejskich krajów, w którym nadal anonimowo można kupić kartę pre-paid. Na Zachodzie trzeba pokazać dowód lub kartę kredytową. A 99 proc. przestępców używa takiego telefonu. My, aby ustalić jego posiadacza, musimy skierować 10, a czasem więcej zapytań do operatorów. Szef CBA Paweł Wojtunik
Zdaniem szefa CBA, dane te są niewłaściwie interpretowane. - W tej liczbie (1,85 mln - red.) tylko niewielką część stanowią billingi rozmów czy dane o lokalizacji telefonu. W przypadku CBA w ciągu ostatniego roku na około 70. tys. zapytań do operatorów w ponad 62 tys. chodziło jedynie o dane identyfikujące abonenta. O wykazy połączeń biuro występowało tylko 6 razy - mówi Wojutnik.
Jak zaznacza, przybywa "zapytań kierowanych do operatorów", a nie billingów. - Właśnie to uproszczenie wywołuje wrażenie, że służby inwigilują obywateli - przekonuje. Dodaje, że trzeba zwrócić uwagę na dodatkowe czynniki: abonentów telefonii komórkowej wciąż przybywa, a przepisy w tej kwestii są dość liberalne. - Jesteśmy jednym z nielicznych europejskich krajów, w którym nadal anonimowo można kupić kartę pre-paid. Na Zachodzie trzeba pokazać dowód lub kartę kredytową. A 99 proc. przestępców używa takiego telefonu. My, aby ustalić jego posiadacza, musimy skierować 10, a czasem więcej zapytań do operatorów - tłumaczy. Jego zdaniem, właśnie "na takiej bańce" urosło wrażenie, że jesteśmy najbardziej inwigilowanym społeczeństwem Europy.
Ograniczenie przestępczości kosztem wolności?
Szef Biura podkreśla też, że dba o to, by CBA nie domagało się od operatorów przekazywania np. sms-ów bez decyzji sądu. Przypomniał, że jeszcze jako dyrektor CBŚ zgłosił przypadek podsłuchiwania jednego z dziennikarzy, zaangażował się również w sprawy billingów jednego z redaktorów "Gazety Wyborczej". Zastrzega też, że CBA dba o niszczenie niepotrzebnych informacji z życia rozpracowywanych osób. Dodaje również, że po ograniczeniu liczby podsłuchów o 2/3 dwa lata temu, ich liczba utrzymuje się na podobnym poziomie. - Nieco więcej pozyskujemy billingów, ale wynika to z prowadzenia w 2011 r. kilku bardzo skomplikowanych spraw. To m.in. dzięki informacjom od operatorów celniej typujemy osoby, którym za zgodą sądu włączamy potem podsłuchy - mówi.
Wojtunik przyznaje jednak, że skuteczne zwalczanie przestępczości, terroryzmu lub korupcji zawsze odbywa się kosztem ograniczenia części praw i wolności obywatelskich lub ingerencji w nie. - Jestem pewien, że gdyby komukolwiek z krytykujących dziś takie uprawnienia porwano dziecko, żądałby, by policja online sprawdzała billingi, które mogą naprowadzić na sprawców - uważa.
Prace stanęły
W Polsce działa dziewięć służb, które mają prawo stosować podsłuchy i korzystać z innych sposobów inwigilacji obywateli. Należą do nich m.in. policja, prokuratura, ABW i CBA.
Po ujawnieniu "rekordu" z 2009 roku i interwencji prawników z Panoptykonu premier powołał specjalny zespół pod przewodnictwem ministra Jacka Cichockiego, który miał przygotować prawo ograniczające retencję danych i ukrócić żądania służb i urzędów. Dwa lata później rząd zaproponował zmiany, lecz po wyborach dalsze prace stanęły.
Z danych Urzędu Komunikacji Elektronicznej wynika, że w 2011 roku służby sięgały aż ponad milion 850 tys. razy po informacje wynikające z naszych połączeń telefonicznych. To o kilkaset tysięcy więcej niż rok wcześniej. Okazuje się więc, że państwo coraz bardziej interesuje się z kim, jak często, gdzie i kiedy Polacy łączą się przez telefon. - Prokuratury, policja i służby, ale także i sądy zwracały się w ubiegłym roku o takie dane dokładnie 1 mln 856 tys. 888 razy - informowała tvn24.pl prawniczka i prezes Fundacji Panoptykon Katarzyna Szymielewicz, która przekazała nam dane UKE.
Źródło: "Dziennik Gazeta Prawna"