Kandydaci na posłów próbują przekonać do siebie wyborców na różne sposoby. Kandydatka PiS kokietuje plakatem, na którym odsłania nieco ciała i prezentuje się jako "inteligentna czwóreczka" - informuje "Rzeczpospolita". "Gazeta Wyborcza" z kolei pisze o kandydacie PO z Łodzi, który na koszt swojej fundacji uruchomił bezpłatny punkt dostępu do internetu i rozdaje wyborcom tablety.
- Kokieteryjna poza, czerwień sweterka zsuniętego tak, by pokazać nagie ramiona i odrobinę czarnej bielizny oraz bijące w oczy z łososiowego tła hasło: "Inteligentna czwóreczka" - tak wygląda wyborcza wizytówka Anny Mętlewicz - napisała "Rz". - Postanowiłam złamać stereotypy i pokazać, że nie jesteśmy "brzydotą" i "zaściankiem", jak nas się powszechnie maluje - mówi gazecie kandydatka.
Mętlewicz to 53-letnia radna Koszalina, kandydująca do Sejmu z 4. miejsca listy PiS, przyznaje, że pomysłu z partią nie konsultowała. Nie ukrywa, że to świadoma prowokacja. - Znana jestem tylko w Koszalinie, w terenie nie. Uznałam więc, że tak mogę zwrócić na siebie uwagę - wyjaśnia.
Postanowiłam złamać stereotypy i pokazać, że nie jesteśmy "brzydotą" i "zaściankiem", jak nas się powszechnie maluje. Kandydatka PiS Anna Mętlewicz
"Inteligenta czwóreczka" trafi też na wyborczy billboard. Wszystkie materiały będą miały dopisek "Sfinansowano przez KW Prawo i Sprawiedliwość".
Seks nie pierwszy raz
- Ania i tak przesadziła, bo choć znana jest z politycznego temperamentu, to żaden z niej wamp, a PiS to nie SLD - mówi nieoficjalnie jej partyjny kolega. I dodaje: - Ale już się stało i trzeba robić dobrą minę do złej gry.
- Nie mam żadnych sygnałów od kolegów, że moja reklama kogoś oburza, jest wręcz przeciwnie - dziwi się Mętlewicz.
Zdradza, że inspiracją był plakat wyborczy kandydatki niemieckiej CDU, która sfotografowała się z kanclerz Angelą Merkel. Obie miały wyeksponowane biusty, a hasło brzmiało: "Oferujemy więcej".
Gazeta przypomina, że seksowny wizerunek kandydatek pojawiał się dotąd kilka razy: ostatnio rozebranym ciałem kusiła Sara May, czyli Katarzyna Szczołek, która wystąpiła w skąpym bikini na plakacie z hasłem: "Piękna, niezależna i kompetentna" oraz Marta Ratuszyńska, która ubrana w szpilki i rajstopy chciała "wyssać z Mazowsza Warszawę".
Poseł-fundator
Jeśli jednak nie seks, to co może skusić wyborców? "Gazeta Wyborcza" napisała o Jarosławie Stolarczyku, łodzkim pośle PO, który na koszt swojej fundacji uruchomił bezpłatny punkt dostępu do internetu i podczas jego uruchamiania wręczył jednej z osób tablet. Zapowiedział, że będzie rozdawał kolejne. Ile kosztował posła hotspot i tablet? - Takie pieniądze wygrywa się w totolotka - mówi Piotr Maślanko z jego fundacji.
Jarosław Stolarczyk przekonuje, że aktywność fundacji doktor.net to nie kampania. - Inni tylko obiecują, że coś zrobią, a ja robię. Chcę być pozytywną konkurencją dla Jurka Owsiaka. Zyski z reklam w darmowej sieci przeznaczę na sprzęt dla szpitali - mówi.
W Łodzi wiszą też plakaty z wizerunkiem posła i podpisem "Poseł fundator". - Nie namawia wprost do głosowania na siebie, ale popularyzuje swój wizerunek. To omijanie przepisów wyborczych - uważa Adam Sawicki z Fundacji Batorego.
Zarząd krajowy PO zainteresował się już działaniami Stolarczyka. - Boimy się, że fundowanie internetu i tabletów może zaszkodzić wizerunkowi całej kampanii PO - mówi łódzki polityk Platformy.
Źródło: Rzeczpospolita, Gazeta Wyborcza
Źródło zdjęcia głównego: annametlewicz.pl, jarekstolarczyk.pl