Do szpitala w Świętochłowicach trafił we wtorek pacjent, który w sercu miał... pięciocentymetrowy gwóźdź. Lekarze natychmiast przystąpili do operacji - z powodzeniem. Teraz sprawą pechowego mężczyzny muszą zająć się policjanci i prokuratorzy.
Lekarze ze Szpitala Powiatowego w Świętochłowicach na Śląsku o tej operacji mówią, że była nietypowa i "ekstremalna".
- W godzinach południowych trafił do nas młody człowiek w wieku około 30 lat z raną właściwie postrzałową klatki piersiowej - relacjonuje Marcin Gruk, zastępca ordynatora w miejscowym szpitalu. - Nietypowo w roli pocisku wystąpił długi gwóźdź - dodaje lekarz.
"Trafił do nas w stanie bardzo ciężkim"
Wiadomo było jedynie, że mężczyzna uległ wypadkowi podczas pracy. Okazało się, że gwóźdź uszkodził prawą komorę serca. - Chory trafił do nas w stanie bardzo ciężkim - informuje Marcin Gruk. Natychmiast przystąpiono do operacji.
- Chory w tej chwili jest przytomny, wybudzony, jego stan jest stabilny - mówi Gruk. Lekarz dodaje jednak, że "z uwagi na ciężkość obrażeń", trudno określić, jak będzie przebiegać stan rekonwalescencji pacjenta.
O całej sprawie została powiadomiona policja i prokuratura. - Do wypadku doszło w jednym z zakładów przetwarzania drewna podczas obsługi maszyny - poinformowali miejscowi policjanci. Nie chcieli jednak udzielać na razie więcej informacji.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24