Kilkuletni chłopiec został zgwałcony w pogotowiu opiekuńczym w Lublinie - tę bulwersującą sprawę opisała "Gazeta Wyborcza". Gwałtu miało dokonać dwóch starszych kolegów chłopca. Dyrektor placówki nie zawiadomił o tym MOPR, któremu placówka podlega, mimo że było to jego obowiązkiem. Prokuraturę zawiadomił, gdy w pogotowiu zaczęła się już kontrola - poinformował dziennik.
Do gwałtu - jak podała "Wyborcza" - doszło w połowie października tego roku w Pogotowiu Opiekuńczym w Lublinie przy ulicy Kosmonautów. Ofiarą jest dziewięcioletni chłopiec. Sprawcy mają 11 i 12 lat. Placówka, w której doszło do tego tragicznego zdarzenia, jest tymczasowym miejscem pobytu dla dzieci i młodzieży, które z różnych powodów, głównie dla własnego bezpieczeństwa, nie mogą pozostać ze swoimi rodzinami - czytamy w artykule dziennika.
Jak relacjonował dziennikarz "Gazety", dwaj starsi chłopcy mieszkali sami w pokoju. Zwabili do niego młodszego kolegę obietnicą, że będzie mógł się pobawić zabawką jednego z nich, zdalnie sterowanym helikopterem. Wtedy właśnie doszło do gwałtu - podał dziennik.
Nagłośnienie sprawy
Według relacji "Wyborczej", świadkiem części tego zdarzenia miał być inny wychowanek placówki, który opowiedział o nim kolegom ze szkoły podstawowej. Ojciec jednego z dzieci, które uczy się w tej podstawówce, poinformował o sprawie MOPR - wynika z artykułu dziennika. Także "Wyborcza" dostała sygnał od jednego z rodziców.
- Kiedy usłyszałam tę informację, byłam zszokowana. Chciałabym wierzyć, że pogotowie wyjaśni ją w sposób rzetelny, a przede wszystkim, że dzieciom nie dzieje się tam krzywda - powiedziała w rozmowie z "Gazetą" jedna z matek.
Jak poinformował dziennik, pogotowiem opiekuńczym przy ulicy Kosmonautów od lat kieruje Michał Misztal. W artykule "Gazety" czytamy, że informację o zdarzeniu dotyczącym dziewięciolatka dostał kilka dni po nim. Nie zawiadomił jednak od razu Miejskiego Ośrodkowi Pomocy Rodzinie w Lublinie, któremu placówka podlega, ani prokuratury.
– Obowiązkiem pana dyrektora było natychmiastowe poinformowanie nas o zdarzeniu – podkreśliła Małgorzata Domagała, dyrektor MOPR, cytowana przez "Wyborczą" – Wyjaśniamy, dlaczego tak się nie stało. Od razu po sygnale od rodziców wysłaliśmy do placówki kontrolę. Jeszcze trwa - dodała.
Tłumaczenie dyrektora
"Wyborcza" podała, że cała trójka dzieci została objęta pomocą psychologiczną. Dyrektor Misztal został zobowiązany do złożenia pisemnych wyjaśnień. Przedstawił je na początku listopada. O zdarzeniu z udziałem dziewięciolatka pisał jako o "czynności o charakterze eksperymentów seksualnych". Wyjaśnił również, że 31 października złożył zawiadomienie do prokuratury oraz sądu. Jednak - jak podkreślił dziennik - zrobił to, gdy w kierowanej przez niego placówce trwała już kontrola MOPR-u.
- Byliśmy zszokowani tym, co się stało. Niektórzy z nas pracują w opiece społecznej od 20 lat i nigdy nie spotkali się z taką sytuacją. Dla mnie było oczywiste, że trzeba jak najszybciej zawiadomić organy ścigania. Nie chodzi o to, by bezwzględnie karać sprawców, ale by jak najdokładniej wyjaśnić tło zdarzenia - powiedział "Gazecie" jeden z pracowników lubelskiego MOPR.
Dyrektor Misztal podkreślił, że nie zamierzał ukrywać zdarzenia, ale najpierw chciał przeprowadzić postępowanie wyjaśniające. – Gdy się o tym dowiedziałem, to jakbym obuchem w głowę dostał. Takie małe dzieci, nie mogłem w to uwierzyć. Musiałem najpierw ustalić, co się dokładnie stało, ściągnąć swoich pracowników, którzy byli na tyle kompetentni, by to ocenić. Były też głosy, że sprawcy nie mają jeszcze 13 lat i dlatego nie mogą odpowiadać karnie. Stąd wzięło się pewne wahnięcie. Ale absolutnie nie miałem zamiaru niczego zamiatać pod dywan. Zawiadomiłbym MOPR, gdybym nie miał żadnych wątpliwości, że doszło do gwałtu. Teraz nie mam wątpliwości. Naprawdę szkoda mi tych dzieci - powiedział, cytowany w artykule "Wyborczej".
- Jestem bardzo zaskoczona słowami pana dyrektora, bo zapewniał nas, że gwałt nie miał miejsca, a doszło do czynności o charakterze seksualnym - tak jego słowa skomentowała dyrektor Domagała w rozmowie z "Wyborczą". - Mam nadzieję, że kontrola wyjaśni sprzeczności w jego wyjaśnieniach. Prokuratura Rejonowa Lublin-Południe przekazała sprawę do IV Wydziału Rodzinnego i Nieletnich Sądu Rejonowego Lublin-Wschód - dodała.
Autor: azb/sk / Źródło: Gazeta Wyborcza
Źródło zdjęcia głównego: Googe Maps