- PiS dokonuje przemocy symbolicznej, zawłaszcza poszczególne elementy kultury - mówił w "Faktach po Faktach" TVN24 Krzysztof Mieszkowski (Nowoczesna), wiceprzewodniczący sejmowej komisji kultury. Z kolei Andrzej Celiński przekonywał, że PiS chce mieć kulturę jako "instrument polityczny". Dyskutowano o zmianie dyrektora Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku.
Wicepremier minister kultury Piotr Gliński podjął decyzję o połączeniu muzeów II wojny oraz Westerplatte, powstało - jak poinformował w czwartek - nowe Muzeum II Wojny Światowej. P.o. dyrektora placówki został historyk dr Karol Nawrocki. Dzień wcześniej Naczelny Sąd Administracyjny uchylił postanowienie sądu niższej instancji, wstrzymujące tę operację.
"PiS dokonuje przemocy symbolicznej"
Andrzej Celiński, były opozycjonista z czasów PRL-u i były minister kultury, ocenił w "Faktach po Faktach", że PiS chce mieć kulturę jako instrument polityczny. Jego zdaniem, partia rządząca nawiązuje do polityki pierwszej połowy lat 50. - To jest władza, która ma w nosie Polskę. Ma na widoku własne władztwo i pewną koncepcję podporządkowania obywateli do swojej koncepcji państwa - uznał Celiński.
Były dyrektor Teatru Polskiego we Wrocławiu, poseł Nowoczesnej i wiceprzewodniczący sejmowej komisji kultury Krzysztof Mieszkowski stwierdził z kolei, że decyzja ministra Glińskiego to "element bardzo wyraźnej, jednoznacznej strategii ideologicznej".
- PiS dokonuje przemocy symbolicznej, zawłaszcza poszczególne instytucje kultury - powiedział Mieszkowski.
Zdaniem posła Nowoczesnej, "elementem tej przemocy symbolicznej są też zawłaszczone media publiczne". - To są również zawłaszczone instytucje przy ministerstwie, takie jak Instytut Książki czy Instytut Adama Mickiewicza - dodał.
- Jarosław Kaczyński i jego główny funkcjonariusz propagandowy - w tym przypadku minister Gliński - wiedzą co robią. Przecież Jarosław Kaczyński recenzował "Klątwę" w Teatrze Powszechnym w Warszawie, nie oglądając jej. Podobnie zrobił minister Gliński. Mamy więc do czynienia z taką sytuacją od lat kilku, od momentu kiedy okazało się, że można cenzurować, nie oglądając dzieła sztuki. Można to robić bez żadnej odpowiedzialności, bez żadnych konsekwencji - powiedział Mieszkowski.
"To jest osobista zemsta za odrzucanie"
Mieszkowski wyznał, że jest sytuacją wokół gdańskiego muzeum i decyzjami ministra Glińskiego zażenowany. - Człowiek, który ma brata reżysera (Roberta Glińskiego - red.), wybitnego faceta, który robi świetne kino, także o wojnie, nie rozumie istoty twórczości. Odebrał prawo możliwości konsumowania, delektowania się, ale także możliwości rozmowy z publicznością prof. Pawłowi Machcewiczowi (odwołanemu dyrektorowi Muzeum II Wojny Światowej) - stwierdził poseł Nowoczesnej. Na te słowa zareagował Celiński. - To jest osobista zemsta za odrzucanie. Kiedy się patrzyło na życiorysy - przepraszam za te słowa - największych sku*****nów PRL-u, to często się okazywało, że byli to ludzie o bardzo dobrych rodzicach i bardzo dobrym starcie życiowym, ale w 1949 roku, 1950 roku, dostali po nosie - mówił.
- Jeżeli Polacy nie wyrzucą precz Kaczyńskiego z jego partią, to Polska będzie w bardzo silnym uścisku Moskwy. Taka jest prawda, inaczej być nie może - stwierdził Celiński. - Wstydzę się, że to jest polski rząd, polski minister, polski wicepremier, że są to ludzie bez honoru, bez sumienia, bez jakichkolwiek właściwości. To jest coś, czego bym w 1989 roku, nawet gdybym wypił pięć litrów spirytusu, nie wymyśliłbym tego - stwierdził Celiński.
- Jesteśmy Europą, w związku z tym nie możemy podporządkować się Kaczyńskiemu, który jest prowincjuszem, nie rozumiejącym w ogóle świata - wtórował mu Mieszkowski.
Autor: tmw//rzw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24