Echa filmu "Władcy marionetek" Tomasza Sekielskiego. Marcin Tylicki - oskarżony o szpiegostwo na rzecz Rosji - w programie "Rozmowa Rymanowskiego" mówi: - Tę sprawę uknuła ABW. Choć został uniewinniony przez sąd, ówczesny szef Agencji go nie przeprosił. - Przeprosiny w tej sytuacji to trochę za mało. Do odpowiedzialności powinien zostać pociągnięty prokurator - skomentował Roman Giertych.
Marcin Tylicki w 2004 roku był asystentem szefa sejmowej komisji orlenowskiej Andrzeja Gruszki.W marcu został aresztowany przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego, której szefem był wówczas Andrzej Barcikowski, pod zarzutem współpracy z rosyjskim wywiadem. Późniejszy proces nie potwierdził jego winy. Sąd nie znalazł żadnych dowodów na agenturalne zaangażowanie Tylickiego.
Mężczyźnie zasądzono 80 tys. zł odszkodowania za bezzasadne aresztowanie. Mimo prawomocnego wyroku sądu, Barcikowski wciąż utrzymuje, że ABW miała rację i nie przedstawiając żadnych dowodów mówi, że Tylicki nie jest dla niego "partnerem do rozmowy".
"Musiał brnąć w kłamstwa"
- Myślę, że szef ABW musiał brnąć w te kłamstwa w sprawie, którą Agencja uknuła - odniósł się do słów Barcikowskiego Marcin Tylicki w programie "Rozmowa Rymanowskiego" w TVN24. - Nie wiem, co miał na myśli mówiąc, że nie jestem dla niego partnerem do dyskusji, ale uważam, że tymi słowami sam wystawił sobie ocenę - dodał Tylicki.
Zaznaczył, że na przeprosiny ze strony Barcikowskiego nie liczy i nie zamierza sprawy dłużej ciągnąć. - Nigdy o niej nie zapomnę, to jest blizna, która na zawsze pozostanie. Ale za dużo mnie i moją rodzinę to kosztowało, aby dalej to ciągnąć - powiedział Marcin Tylicki.
Odpowiedzialność prokuratora
Ówczesny członek komisji orlenowskiej Roman Giertych uważa natomiast, że dalszy ciąg powinien nastąpić. - Nie ma żadnej wątpliwości, że akt oskarżenia został wniesiony niesłusznie. Powinien za niego odpowiedzieć prokurator, który złożył pod nim podpis - uważa Giertych. - Okazuje się, że odpowiedzialność osób, które potrafią ludziom złamać życie, jest żadna - ocenia były wicepremier.
"Cios wymierzony w komisję"
- Ten mechanizm się stale powtarza. Służby specjalne mają ogromną moc - komentuje późniejszy wiceprzewodniczący i przewodniczący sejmowej komisji Andrzej Aumiller. - Są takie teorie, że to wszystko stało się, bo Aleksander Kwaśniewski odmówił stawienia się przed komisją - mówił Aumiller. - Sąd nie znalazł powodów, żeby przedłużyć areszt pana Tylickiego. To był cios wymierzony w komisję - konkluduje Aumiller.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24