Sposób w jaki zatrzymano żołnierzy podejrzanych o zabicie cywili w Afganistanie był upokarzający - stwierdził w "Kropce nad i" w TVN24 zastępca Szefa Sztabu Generalnego gen. Mieczysław Stachowiak, choć samej zasadności zatrzymania nie podważa.
Zarówno gen. Stachowiak, jak i Andrzej Rzepliński z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka w kwestii zatrzymania żołnierzy byli zgodni. - Mogli być po prostu wezwani do prokuratury, bez tych wszystkich działań i zakładania czarnej opończy na twarz - ocenił Andrzej Rzepliński. Podobnie gen. Stachowiak. -Żołnierze są w stanie wiele znieść, ale powinno być zachowane minimum przyzwoitości, by nie widziały tego ich rodziny. - Żołnierze jadący na misję są instruowani, że w krajach arabskich największym upokorzeniem dla mężczyzny, jest niewłaściwe zachowanie wobec niego w obecności jego rodziny - podkreślił Stachowiak.
Andrzej Rzepliński uważa też, że niepotrzebne było tymczasowe aresztowanie żołnierzy. - W ich przypadku nie ma obawy matactwa. Można też im było zabrać paszporty, by nie wyjechali - ocenia.
Mec. Andrzej Reichelt, który będzie bronił kilku z nich, ocenia z kolei, że prokuratura popełniła błąd w kwalifikacji prawnej, mówiąc o naruszeniu konwencji genewskiej. - Ta ma bowiem zastosowanie w sytuacji wojny, a my jesteśmy w Afganistanie z misją pokojową - podkreślił.
Gen. Stachowiak był też pytany, czy możliwe jest, by żołnierze jechali na akcję w Nangar Khel "w ciemno", bez rozpoznania. - Nawet najlepsza obserwacja elektroniczna nie da pełnej wiedzy i rozpoznania. (...) A właśnie w takiej sytuacji polscy żołnierze dotarli na miejsce i otrzymali rozkaz ostrzału wioski - ocenił. Choć generał nie chce przesądzać o winie żołnierzy i czeka na wyrok sądu, to podkreśla, że większość z nich ma doświadczenie bojowe z innych misji. - Poza tym trzeba pamiętać, że ci ludzie, którzy pojechali na akcję działali, w trudnych warunkach, nerwach i strachu - stwierdził Stachowiak.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24