Mimo że Radosławowi Sikorskiemu nie udało się odbyć - jak sam mówi - "audiencji" u premier Ukrainy Julii Tymoszenko i prezydenta Wiktora Juszczenki, a komentatorzy nazywają jego wizytę w Kijowie "nieudaną", to Sikorski jest z niej zadowolony. O konflikcie gazowym porozmawiał jedynie z szefem ukraińskiego MSZ, ale i tak "zda premierowi ciekawą relację ze swoich ustaleń". - Nikt w tym sporze nie jest bez winy, nawet Europa - podkreślił w "Magazynie 24 godziny".
Radosław Sikorski zapewnił, że nie zamierza załamywać rąk z powodu odwołania spotkania z Juszczenką i Tymoszenko, bo rozmowa zapewne i tak byłaby "czysto kurtuazyjna". - Moja wizyta miała charakter polonijny i głównym celem było wsparcie naszych inwestorów na Ukrainie. Dlatego jestem zadowolony. Nie oznacza to jednak oczywiście, że o konflikcie gazowym w ogóle nie rozmawiałem - komentował tuż po powrocie do Polski szef polskiego MSZ w "Magazynie 24 godziny".
Ministra ucieszył nawet fakt, że rezygnując ze spotkania z nim, prezydent i premier Ukrainy znaleźli dzięki temu czas dla siebie. - Dobrze, że na dzień przed wyjazdem Julii Tymoszenko do Moskwy doszło do jej narady z Wiktorem Juszczenką. Podobno w jakimś bunkrze. Zapewniam państwa, że tam spotkania głowy państwa z szefem rządu są nawet większym "niusem" niż u nas - żartował szef polskiej dyplomacji.
Kto jest bez winy, niech...
Serio Sikorski mówił już o samej wizycie premier Ukrainy na Kremlu, do której ma dojść w sobotę. - Myślę, że ta wizyta jest bardzo ważna. Bo fakt, że nie doszło do poprzedniej był tak naprawdę oznaką początku tego kryzysu. Nie podpisano wówczas kluczowych umów, a trzeba pamiętać o jednym - że bez porozumienia między Rosją a Ukrainą konfliktu gazowego nie rozwiążemy - oceniał.
Ale przemyśleniami "kto jest bardziej winny całej sytuacji - Rosja, czy Ukraina?" minister nie chciał się już dzielić tak entuzjastycznie. - Nikt tu nie jest bez winy. Po stronie ukraińskiej pojawiały się na przykład jakieś tajemnicze spółki pośredniczące, a to nie budowało wiarygodności i sami Ukraińcy to dzisiaj przyznają. Tu jest dużo polityki, nie tylko spraw handlowych, a i sporo emocji. Powinniśmy ukraińskim politykom pomóc te emocje przezwyciężyć, usiąść do stołu i ustalić warunki porozumienia. Europa też jest winna. Nadal nie uwolniliśmy jeszcze rynku energii, nie stworzyliśmy warunków prawdziwej konkurencji - wymieniał Sikorski.
Tylko jedno wyjście
Wniosek z konfliktu gazowego, który przetacza się obecnie przez Europę jest zdaniem ministra tylko jeden - powinniśmy zliberalizować rynek energii, Rosja i Ukraina muszą się porozumieć, a Unia musi stworzyć warunki przejrzystości i konkurencyjności w handlu i transporcie gazu z tymi krajami.
- Potrzebujemy prawdziwej dywersyfikacji. Nie tylko tras, ale i źródeł. Na tym będzie zapewne stratna i Ukraina i Rosja. Polska mówiła o tym od dawna i miała rację. Niestety wykrakaliśmy to, ale może teraz Europa będzie nas słuchała z większą atencją. Paradoksalnie okazaliśmy się bezpieczniejsi w sensie energetycznym niż inne kraje. A to daje nam dodatkowy argument, że nie myśleliśmy tylko o sobie przestrzegając przed taką sytuacją jak ta, z którą obecnie mamy do czynienia. Nadal uważamy, że najlepszym rozwiązaniem będzie budowa drugiej nitki Gazociągu Jamalskiego, a nie Gazociąg Północny. On jeszcze bardziej zwiąże nas i uzależni od jednego dostawcy - oceniał minister.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24