Łódzcy policjanci odkryli w gminie Błaszki w powiecie sieradzkim schronisko dla zwierząt, w którym większość pracowników zatrudniona była "na czarno".
Nielegalna była również zapłata. Za opiekę nad zwierzętami pracownicy otrzymywali alkohol oraz papierosy bez akcyzy. Na terenie schroniska zatrudnionych było dwadzieścia osób, 15 mężczyzn i 5 kobiet. Robotnikom nie wolno było opuszczać terenu. Byli zamknięci za murami, a wyjście ze schroniska wiązało się z ucieczką przez betonowe ogrodzenie.
Wśród zatrudnionych w schronisku osób wiele posiadało bogatą przeszłość kryminalną, a jeden z mężczyzn poszukiwany był listem gończym. W czasie przeszukania policjanci ujawnili i zabezpieczyli „lewy” spirytus i papierosy, które były jedynym wynagrodzeniem dla pracujących bez wymaganego zezwolenia robotników.
Na terenie schroniska stróże prawa ujawnili ponad 1000 psów różnych ras. Zwierzęta mieszkały w przepełnionych boksach, były wychudzone, nie miały szczepień. Poza psami w boksach znajdowały się także koty, lisy, pawie, konie, kozy, gołębie i kaczki – właściciel twierdził, że ta menażeria jest jego własnością.
Śledczy ustalili, że 50–letni właściciel schroniska prowadził działalność nielegalnie. Oficjalnie prowadził podobną działalność w Łodzi, natomiast w gminie Błaszki zakupił gospodarstwo rolne i bez wymaganych zezwoleń uruchomił tam „filię” łódzkiego schroniska. Łodzianin nie prowadził jakiejkolwiek dokumentacji czy ewidencji zwierząt.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24